Przeglądając parę dni temu, jakie horrory w ofercie ma HBO GO, ucieszyłem się jak dziecko, gdy znalazłem ten film. Dowiedziałem się o nim przy okazji researchu do tekstu o Resolution. Nieskończony dzieje się w tym samym świecie. Z odpowiednio pobudzonymi przez Babadooka szarymi komórkami i otwartym piwem włączyłem film.
Dwaj bracia dziesięć lat temu opuścili komunę, która przygarnęła ich po wyciągnięciu z płonącego po wypadku samochodu. Podobnie jak dwaj funfle w Resolution, dostają taśmę wideo z nagraniem od przyjaciółki z sekty. Przyjaciółka wygląda jak malowana, jakby przez dziesięć lat nie zmieniła się o jotę. Braciom się nie powodzi, odkąd opuścili komunę. Justinowi wystarczy, że żyje poza nią i na własny rachunek, ale Aaron, młodszy z braci, chce odwiedzić starych przyjaciół i oderwać się na parę dni od dobijającej codzienności. Rzeczona komuna żyje z dala od cywilizacji, nikomu nie wadzi i utrzymuje się ze sprzedaży rzemieślniczego piwa. Członkowie żywią się tym, co wyhodują, wyglądają na zdrowych i szczęśliwych, a gdy bracia przyjeżdżają do obozowiska Arcadia, wszyscy wyglądają dokładnie tak samo, jak ich zapamiętali. Jakby zatrzymał się dla nich czas. Rzeczywistość jednak jest bardziej przewrotna i okrutna niż braciom i widzowi się wydaje.
To jest, póki co najlepszy film zainspirowany twórczością H.P. Lovecrafta, jaki widziałem.
Poza planszą z jednym z najważniejszych cytatów z twórczości Samotnika z Providence scenariusz nie odwołuje się do niego bezpośrednio, ale czciciele Mackogębego Przedwiecznego nie raz uśmiechną się, słysząc i widząc nawiązanie do tej mitologii. Egzystencjalny horror sci-fi o quasi-kulcie czekającym na Wniebowstąpienie – czuć w tym ducha Lovecrafta. Tak jak autor Koszmaru w Red Hook nie stronił od przymiotników, Justin Benson i Aaron Moorhead mocno polegają na dialogach. Te są lepsze od napisanych do Resolution, bardziej zwarte i nie ma w nich tyle ekspozycji. Dzięki temu, że film zaludnia więcej postaci, więcej rzeczy można pokazać albo zasugerować, aniżeli o nich opowiedzieć. Opowieść jest mniej meta i poważniejsza w tonie od wcześniejszego dzieła dwóch panów, których twórczość będę uważnie śledził. Ich nowy wspólny projekt jest w fazie postprodukcji, a do obsady dołączył sam Anthony Mackie.
Nie ma nic złego w kiepskich horrorach (sam takie od czasu do czasu oglądam, dla zabawy i higieny psychicznej), ale Benson i Moorhead nie straszą hukiem zza fotela ani nie zalewają planu wiadrami sztucznej krwi. Podobnie jak w przypadku Przebudzenia Dusz, laik nie ma tu czego szukać. Nieskończony to przede wszystkim film od fanatyków gatunku dla fanatyków gatunku, a także laurka dla H.P. Lovecrafta, bez którego ówczesna i współczesna groza byłaby znacznie uboższa.
Tacy filmowcy to skarb. Zwłaszcza teraz, gdy mainstreamowy horror zatacza koło. Młodzi twórcy ze starych jak kino klisz układają opowieści, w których przegląda się problemy i fobie trawiące współczesne społeczeństwo (patrz Jordan Peele i jego znakomite Uciekaj!). Po epidemii remake’ów i ospie found footage tędy droga. Oby tak dalej, panowie!
Obejrzyj film Nieskończony w serwisie HBO GO >> lub serwisie Chili >>
Recenzja filmu Nieskończony (Endless) (2017)
Werdykt
Nieskończony to przede wszystkim film od fanatyków gatunku dla fanatyków gatunku, a także laurka dla H.P. Lovecrafta.