Dawno kino nie ugościło mnie tak bezkompromisową, fantastyczną i radosną rozpierduchą jak w Operacji Overlord. Wpadłem w wir szalonej młócki i dostałem dokładnie to, czego oczekiwałem. Nieskrępowaną, niepoważną i przepełnioną akcją historię o zmutowanych Niemcach, których powstrzymać mogą wyłącznie szlachetni i bohaterscy alianci.
Niemcom jak żadnym innym nacjom dostaje się po głowach za zbrodnie, kiedy przywodzę na myśl filmy wojenne. Nie tylko te na poważnie. W końcu jeszcze zanim Tarantino zapolował na nazistów w Bękartach wojny, powstawały takie przedziwne produkcje jak Elza – Wilczyca z SS, a później mieliśmy chociażby Zombie SS. Było tego sporo.
Może jest to jakaś próba odreagowania za okropieństwa, których się dopuścili. Jednak z drugiej strony o zbrodniach Rosjan nie kręci się zbyt wielu filmów, tak fantazyjnych i z takim zacięciem. Coś magnetycznego musi być w chorej nazistowskiej ideologii oraz całej kulturowej otoczce, że twórców ciągnie do ukazywania nazioli jako bezwzględnych, nierzadko odrealnionych potworów, których należy kolejny raz zgładzić. I kolejny raz. I jeszcze raz…
Operacja Overlord zaczyna się w przestworzach, przeddzień lądowania w Normandii wojsk alianckich.
Rzeczy nie idą po myśli amerykańskich żołnierzy. Ich samolot zostaje zestrzelony i tylko kilku z nich udaje się ujść z życiem z feralnego lotu. Ocalali pomimo olbrzymich strat postanawiają dokończyć misję, którą jest wysadzenie francuskiego kościoła okupowanego przez Niemców. Ma się tam znajdować wieża radiowa. Zakłócenie jej działania jest kluczowe dla inwazji.
Czwórka żołnierzy cudem uszła z życiem i trafiła z deszczu pod rynnę, bo do zaminowanego lasu. W otarciu do wioski pomogła im młoda Francuska. Chloe mieszka wraz z młodszym bratem i chorą ciotką nieopodal kościoła, który jest celem wojaków. Jednak rzeczy komplikują się, kiedy nazistowski żołnierz próbuje zgwałcić Chloe. Amerykanie reagują, co nieco ich opóźnia i osłabia. Jakkolwiek nie zapominają o głównym celu, czyli zniszczeniu niemieckiej komunikacji.
Jednak to, co zastaną na miejscu przejdzie ich najśmielsze wyobrażenia. Jeden z nich rusza sprawdzić kościół, a to, co odkrywa przepełnia go grozą. Niemieckie eksperymenty celem stworzenia nadczłowieka poniekąd się udały, co może hitlerowcom zapewnić wymarzoną tysiącletnią III Rzeszę. Tym samym, aby dokończyć misję, żołnierze będą musieli zmierzyć się ze zmutowanymi paskudztwami, a te ciężko powstrzymać nawet serią strzałów oddanych z karabinu.
Bohaterzy Operacji Overlord są dosyć jednowymiarowi, ale nie mam im tego za złe, bo i tak w takim zamieszaniu ciężko o rozwój postaci, skoro co chwilę zioną ducha w jakiś spektakularny sposób. Najwięcej czasu poświęcono Boyce’owi, w którego wcielił się znany z Sorry for Your Loss Jovan Adepo. I jest całkiem sympatycznym aktorem, który dosyć przekonująco wypadł jako przepełniony idealizmem dobry żołnierz, ale jeszcze lepszy człowiek. Drugą ważną postacią jest Ford, zagrał go Wyatt Russell. Hardy to i nieustępliwy wojak, który poświęci wiele, by pokonać złowrogiego nazistę Wafnera, granego przez Piloua Asbæka.
Operacja Overlord jest krwawa, dynamiczna, a przede wszystkim samoświadoma.
Widowisko utrzymuje wariackie tempo od samego początku do napisów końcowych. Zaledwie kilka razy dając widzowi czas na odpoczynek. Ani razu nie trwa to na tyle długo, by znużyć. Realizacyjnie nie jest to poziom blockbusterów, ale przy 38-milionowym budżecie udało się zrobić więcej niż przyzwoicie wyglądającą produkcję.
Jeśli jesteście nastawieni na poważne kino, traktujące o poczynaniach hitlerowców to siłą rzeczy czegoś takiego w Operacji Overlord nie uświadczycie. Fabuła jest absurdalna, bo w końcu mamy tu do czynienia z nazistami przemieniającymi ludzi w paskudne potwory, operujące nadludzką siłą i wytrzymałością oraz zanikającą świadomością. Opowieść pełnymi garściami czerpie z horrorów i nie udaje, że jest mądra. Jakkolwiek nie spodziewajcie się, że będziecie mieli tu do czynienia z imprezowym klimatem i heheszkami. To taka mniej dramatyczna i stanowczo bardziej przeginająca pałę Furia Ayera.
Nie boli mnie to, że Operacja Overlord nie jest filmem idealnym.
Pojawiają się pewne nieścisłości. Mamy momenty, w których reżyser idzie na skróty. A finał, jak i cały film, jest dosyć przewidywalny. Jednak trzeba mieć w pamięci, że Operacja Overlord to nie jest Szeregowiec Ryan. Miało być rozrywkowo i tak jest. Bez wirtuozerii, ale za to z feerią wybuchów, którym towarzyszy gromadka paskudnych potworów wyhodowanych w tajnym laboratorium.
Produkcja może skusić, a później rozkoszować fanów szybkiej, bezmyślnej i krwawej ekranowej jatki. Czuć tu również klimat nazistowskich zombiaków z serii Call of Duty. I to wszystko jest zjadliwe, ale pod warunkiem, że nie krzywicie się obserwując niepoprawne zabawy z historią.
Oglądaj film Operacja Overlord w serwisie Chili >>
Recenzja filmu Operacja Overlord (oryginalny tytuł: Overlord) (rok premiery: 2018)
Tytuł filmu: Operacja Overlord
Opis filmu: Operacja Overlord to horror akcji, który opowiada o małej alianckiej grupce żołnierzy, których misją jest wysadzenie nazistowskiej wieży radiowej.
Data premiery: 2018-11-09
Reżyser: Julius Avery
Aktorzy: Jovan Adepo, Wyatt Russell, Mathilde Ollivier, Pilou Asbæk, John Magaro, Iain De Caestecker, Jacob Anderson, Dominic Applewhite, Bokeem Woodbine
Gatunek: Sci-Fi, Horror
Werdykt
Operacja Overlord nie jest filmem idealnym, ale rozkoszuje fanów szybkiej, bezmyślnej i krwawej jatki na ekranie.