Outsider nie jest tak ekscytujący, że sprawi, iż w porywie wstąpicie do policji, by szukać nadprzyrodzonych morderców dzieci, ale i tak z serialem spędzicie miło kilka godzin.
Outsider to dosyć świeża sprawa. HBO zamiast wracać do klasyków, kupiło prawa do jednej z najnowszych powieści Stephena Kinga. I to był świetny wybór, bo Outsidera czytało mi się bardzo przyjemnie. Właściwie za książkę zabrałem się w tym samym momencie, w którym dowiedziałem się o serialowej adaptacji i muszę przyznać, że po przeczytaniu byłem jeszcze bardziej podekscytowany. To krwawa, mocna i wciągająca opowieść, którą warto przeczytać.
Dodatkowym czynnikiem przemawiającym za serialem, było to, iż z prozy Stephena Kinga coraz częściej wychodzą całkiem solidne historie w odcinkach. Warto tu wspomnieć o bardzo luźno opierającym się na jego twórczości Castle Rock, przyzwoitym Panie Mercedesie czy 22.11.63. Co prawda na każdy porządny serial przypada przynajmniej jeden szrot, ale ostatnio forma jest zwyżkowa (podobnie jest z filmami na podstawie twórczości mistrza papierowej grozy, które bywają świetne, przeciętne i wyjątkowo niepotrzebne).
Serialowy Outsider zaczyna się w tym samym momencie, co książka.
W miasteczku dochodzi do okropnego morderstwa młodziutkiego chłopca, a świadkowie i dowody wskazują, iż za brutalnym zabójstwem stoi Terry Maitland (w tej roli gwiazda Ozark Jason Bateman) – wydawałoby się, że przyzwoity trener małej ligi. Do aresztowania dochodzi podczas meczu baseballa, przy stadionie wypełnionym gapiami i od tego czasu zaczyna się koszmar Terry’ego, który początkowo nie może uwierzyć w to, co się dzieje i próbuje przekonać władze, iż jest niewinny. Twierdzi, że w tym czasie był w zupełnie innym miejscu i ma na to dowody.
Czy to możliwe, że Terry był w dwóch miejscach jednocześnie? Takie pytanie początkowo stawia widzom serial, a chwilę później dochodzi do tego wątek nadnaturalny. Detektyw Ralph Anderson (wcielił się w niego świetny Ben Mendelsohn) zostanie poddany kilku próbom podczas śledztwa. Będzie musiał zmierzyć się z przesłuchaniem Terry’ego, którego szanował i lubił; wróci do niego bolesna przeszłość; a wszystko dopnie wątek jego próby uwierzenia w rzeczy nie do uwierzenia.
Jakiekolwiek dalsze drążenie fabuły sprawiłoby, że skończyłbym jak mały Frank Peterson, którego morderstwo zapoczątkowało całe to zamieszanie.
Outsider to z jednej strony rasowy kryminał, a z drugiej serial brodzi gdzieś w okolicach horroru i fantastyki.
Widowisko dosyć sprawnie miesza dochodzenie oraz ludzkie dramaty z wątkami nie z tego świata. Uzupełnia to zwyczajowa, więc świetna gra aktorska Mendelsohna. Jednak najważniejsze jest to, że przez tę opowieść się po prostu płynie. Outsider nie nużył mnie ani przez chwilę i po każdym odcinku chciałem więcej.
Jednak nie napiszę, że to serial idealny. Bywa momentami nieco ugrzecznioną wersją książki. Ponadto twórcy nie silili się, by widowisko było w jakimkolwiek stopniu indywiduum w zestawieniu z prozą czy innymi serialami. Kilka rzeczy zmieniono, ale to wciąż ta sama historia. Realizacyjnie nie ma na czym oka zawiesić. To krańcowo bezpiecznie i poprawnie nakręcona produkcja.
Aczkolwiek największy problem miałem z tym, że widowisko czasem niewinnie, ale jednak lawiruje od bycia naiwnym aż po miejsce, w którym serial wydaje się nieco głupiutki. Niektóre rzeczy, uchodzące na papierze, niekoniecznie sprawdzają się na ekranie i o tym twórcy zapomnieli.
Outsider jest niedoskonały, ale i tak całkiem przyjemny.
Cieszy mnie, że powstanie drugi sezon, bo chociaż serial ma braki, to trafi do nadto niewybrzydzających widzów, którzy kochają kryminały i przede wszystkim do fanów kingowskich klimatów. Na szczęście jestem pierwszym, jak i drugim. Widowisko HBO jest po prostu przyzwoite. Czasu z nim nie zmarnowałem, ale przyznaję, iż miałem nadzieję, że będzie nieco lepiej.
Oglądaj serial Outsider na HBO ▶
Recenzja serialu Outsider (The Outsider)
Werdyk
Outsider jest niedoskonały, ale i tak całkiem przyjemny.
Dzięki za recenzję. Na razie mam ten serial w poczekalni. Też chcę przeczytać książkę. Co do samego Kinga to rzeczywiście jest spory przełom jeśli chodzi o jakość seriali (i filmów). Chyba przełomem było “Pod kopułą”, które samo w sobie było słabe (odpuściłem po S01), ale pokazało producentom, że King się fajnie nadaje na seriale i można na tym zarobić.