Ozark wrócił i to wrócił w świetnej formie. Trzeci sezon serialu Netflixa trzyma w napięciu, zaskakuje, trwoży i dostarcza mnóstwo rozrywki.
Z niepokojem czekałem na trzecią odsłonę Ozark. Pierwszy sezon uwielbiam, ale już drugi był bolesnym spadkiem formy. Intryga już tak nie pasjonowała, zwroty akcji były przewidywalne i przede wszystkim scenarzyści nie potrafili uknuć opowieści w ten sposób, bym martwił się o dalszy los bohaterów. Tym samym obawiałem się, że pomysły twórców skończyły się i teraz będzie tylko gorzej. Na szczęście widowisko ponownie wciąga i ekscytuje.
Rodzina Byrde’ów to już czysta fikcja. Oni się nie nawrócą. Nie ma dla nich nadziei.
Po tym, jak doradca finansowy Marty Byrde, by ratować życie, przeniósł się z rodziną z Chicago do Osage Beach, by prać tam pieniądze dla przestępców, można było sądzić, iż dzięki inteligencji i wiedzy wykaraska się z kłopotów, które sprowadził na rodzinę i odbuduje swoje życie. Jednak to coraz mniej prawdopodobne. Chociaż po cichu marzy o tym, by wycofać się z układu z meksykańską mafią, to niestety Wendy poczuła, że wiatr wreszcie powiał jej w żagle i płynie z prądem. Ku zatraceniu, bo niezrealizowana zawodowo kobieta zaczyna układać się z brutalnym narkobiznesmenem, chcąc poszerzać jego imperium, wbrew mężowi, który jest nieprzychylny takim pomysłom.
Relacje między Byrde’ami bardziej przypominają układ z rozsądku niż jakąkolwiek formę miłości. Ich życie kręci się wokół robieniu dobrze karterowi narkotykowemu. Przestają między sobą konsultować swoje działania. Okłamują się, działają za plecami, a nawet przekupują terapeutkę, by nie mierzyć się z problemami, którymi się obarczają.
W tym wszystkim są jeszcze ich dzieciaki, które nie mają szans na normalne dorastanie. Na domiar złego Byrde’om nie tylko przybywa wrogów, ale również mają na karku FBI, które przeprowadza dogłębny audyt w kasynie, w którym Marty pierze brudną forsę dla Meksykanów. Szef karteru niebezpiecznie zbliża się do małżeństwa i jeszcze pojawia się psychicznie chory brat Wendy, który robi straszne zamieszanie. Dzieje się, a wszystko kończy się tragicznie.
Po obejrzeniu trzeciego sezonu Ozark oficjalnie orzekam, że najbardziej patologiczną rodziną serialową nie są już Botwinowie z Trawki czy Royowie z Sukcesji, a Byrde’owie, którzy totalnie się zatracili.
Co tu się własnie od***ło?!? – takie pytanie zadałem sobie po finałowej scenie. Jednak jeszcze zanim doszedłem do punktu kulminacyjnego, byłem kilka razy sprowadzany do parteru. Bohaterzy posuwają się dalej, niż w najśmielszych snach mógłbym się spodziewać. Powoli tracę do nich sympatię, co nie jest takie złe, gdyż są po prostu złymi ludźmi. Żaden inny serial w ostatnich latach nie potrafił wzbudzić we mnie tak skrajnych emocji. Z jednej strony chcę, by wyszli na prostą, a z drugiej coraz mniej jest mi ich żal.
Najnowsza odsłona Ozark to nie tylko nowa intryga. To także powrót Jasona Batemana i Laury Linney, którzy wciąż miażdżą swoją grą. Więcej miejsca poświęcono prawniczce karteru, Helen, w którą hardo i genialnie wcieliła się kolejny raz Janet McTeer. Z kolei Felix Solis jako Omar Navarro, przywódca meksykańskiego karteru narkotykowego, to idealny wilk w tym towarzystwie. Jest zimny, wyrachowany, skrajnie nieprzewidywalny i niebezpieczny. Jednak tym razem to Tom Pelphrey jako Ben, brat Wendy, kradnie widowisko. To tragiczna postać, dla której nie ma miejsca w tej watasze. Jest tu mnóstwo świetnych i mocno przemawiających do widza kreacji.
Poza tym wszystko po staremu. Zdjęcia, reżyseria (Bateman nie tylko zagrał, ale również stanął za kamerą, co wcześniej zrobił przy okazji Outsidera nakręconego dla HBO) i cała reszta to esencja Ozark. Nie ma tu miejsca na eksperymenty. Jednocześnie nie ma tu też miejsca na słabsze momenty. Jeśli polubiliście pierwszy sezon, to poczujecie się ponownie jak w domu.
Wszystkich, którzy zawiedli się na drugim sezonie i wciąż wahają się, co do powrotu do Ozark, informuję uprzejmie, że błądzą.
Trójka nie popełnia błędów dwójki – że się tak niezbyt górnolotnie wyrażę. Po drugim sezonie niechętnie sięgnąłem po trzeci, ale kiedy już się rozkręcił, totalnie mnie pochłonął i utwierdził w przekonaniu, iż Ozark to jeden z najlepszych thrillerów kryminalnych w odcinkach w dziejach. Serial wciąż emocjonalnie poniewiera i jeśli obawialiście się o najnowszą odsłonę, to zapewniam, że warto było wrócić. Byle do czwórki!
Oglądaj serial Ozark w serwisie Netflix >>
Recenzja serialu Ozark - sezon 3 (Netflix)
Werdykt
Ozark to jeden z najlepszych thrillerów kryminalnych w odcinkach w dziejach.