W ostatni weekend w Stanach Zjednoczonych rządził Pacific Rim: Rebelia. I chociaż superprodukcja spotkała się z chłodnym przyjęciem widzów i krytyków, to pomimo słabego otwarcia w Stanach Zjednoczonych, film nadrabia umiarkowanym sukcesem na świecie.
Wygląda na to, że tak jak pierwszy, tak i drugi Pacific Rim nie kupi widowni w Stanach Zjednoczonych. Pierwsza część była chińskim cudem. Właśnie w Chinach produkcja wyreżyserowana przez Guillermo del Toro zarobiła najwięcej. Gdyby nie to kontynuacja byłaby niemożliwa. Przypomnę, iż oryginalny Pacific Rim miał 101 milionów dolarów wpływu do kas biletowych w Stanach Zjednoczonych i aż 111 milionów dolarów od widzów z Państwa Środka. Budżet pierwszej części wyniósł 190 milionów dolarów (plus nieznany koszt promocji), ale film najprawdopodobniej osiągnął zysk, gdyż po latach perturbacji dano zielone światło sequelowi. Jeśli studio znalazło się nad kreską, to ledwo, gdyż koniec końców produkcja z 2013 roku zebrała ze wszystkich rynków 411 milionów dolarów.
https://www.youtube.com/watch?v=p4f3AyjqJPQ
Druga część ma nieco mniejszy budżet, bo wynoszący 150 milionów dolarów, co powinno uratować Rebelii skórę, gdyż recenzje są dalekie od pochlebnych. Na Rotten Tomatoes film wyreżyserowany przez Stevena S. DeKnighta ma zaledwie 45% opinii pozytywnych przy średniej nocie 5/10. Do tej pory zebrano tam oceny 161 krytyków. Nie lepiej jest w Polsce. Przy 13 recenzjach zliczonych w serwisie Mediakrytyk Rebelia może poszczycić się niechlubną średnią 4.9/10.
Nie przeszkodziło to widowisku uzbierać na świecie 150 milionów dolarów. Z czego zaledwie 28 milionów dolarów wpłynęło z tytułu sprzedaży biletów w premierowy weekend w Stanach Zjednoczonych. Nie jest to zachwycający wynik. Za to 69 milionów dolarów z Chin robi nieco większe wrażenie.
Zostawmy jednak Pacific Rim: Rebelia i przejdźmy do największego – jak do tej pory – hitu 2018 roku, czyli Czarnej Pantery zdobywającej prawie wszystko, co tylko jest do zdobycia.
Produkcja Marvela spadła w szóstym tygodniu z 1. na 2. pozycję w zestawieniu weekendowym. Jednak ciągle zarabia przyjemne pieniądze. Wzbogaciła się o 16 milionów dolarów. Tym samym w Stanach Zjednoczonych ma na koncie łącznie 630 milionów dolarów. To sprawia, iż jest to najlepiej zarabiający film superbohaterski na tamtym rynku. Nie tylko ma tam większe wpływy niż Avengers, ale jest to obecnie także 5. najlepiej zarabiający film za oceanem w dziejach. Trzeba jednocześnie pamiętać, iż Czarna Pantera nie powiedziała ostatniego słowa i zapewne jeszcze trochę zarobi. Od filmu Jurassic World, który okupuje miejsce 4. Panterę dzieli zaledwie 22 miliony dolarów, a od Titanica niewiele więcej, bo 29 milionów dolarów. Jest niemal pewne, że pobije wynik jednego, jak i drugiego blockbustera. Jednak nie ma większych szans na przebicie Avatara, który zarobił w domu 760 milionów dolarów i najpotężniejszego wyniku, zarezerwowanego dla Gwiezdnych wojen: Przebudzenie mocy – ta produkcja ma na koncie astronomiczne 936 milionów dolarów.
Czarna Pantera radzi sobie również bardzo dobrze w zestawieniu ogólnoświatowym. Film na wszystkich rynkach zarobił już 1,237 miliard dolarów. Czyni go to 12. najlepiej zarabiającym widowiskiem kinowym w dziejach.
Przez granicę 10 milionów dolarów w weekend zdołały przebić się jeszcze trzy inne produkcje. I Can Only Imagine (13 milionów dolarów), debiutujący Sherlock Gnom (10 milionów dolarów) oraz rozczarowujący Tomb Raider (10 milionów dolarów).
Od 23 do 25 marca w kinach w Stanach Zjednoczonych grano 63 filmy, które zarobiły niemal 129 milionów dolarów. Oznacza to spadek o 2,7% w porównaniu z analogicznym okresem w poprzednim tygodniu.
[wpdatatable id=21]
W tygodniu bieżącym wielkich hitów nie będzie, więc powinniście się przygotować na nieco nudny weekend. W Stanach Zjednoczonych zadebiutuje religijny sequel Bóg nie umarł: Światło w ciemności oraz Tyler Perry’s Acrimony określany jako thriller psychologiczny.
Źródło: Box Office Mojo