Kina niemal co roku nawiedza jakieś paskudne niebezpieczeństwo, które czyha w wodzie. Pełzająca śmierć świetnie wpisuje się w ten szlachetny nurt. To rozrywkowy, a jednocześnie całkiem przyzwoicie zrealizowany b-klasowiec, który jak już chwyci, trzyma w napięciu do samego końca.
Zanim na ekrany wypełzły zabójczo niebezpieczne aligatory w Pełzającej śmierci, zdążyliśmy się już oswoić z podwodnym dziadostwem, które chce naszej krzywdy. Wiedzą to ci, którzy widzieli Szczęki, Piranie, Lake Placid, The Meg, Piekielną głębię, 183 metry strachu czy Podwodną pułapkę. Jeśli nie oczekujemy od tego typu widowisk krańcowego realizmu, a jedynie nieskomplikowanej akcji, gdzie najważniejsze jest granie na emocjach poprzez obserwowanie człowieka zmagającego się ze śmiertelnym zagrożeniem, to takie filmy zazwyczaj dostarczają sporo rozrywki.
W Pełzającej śmierci mamy Haley, jej tatę oraz psa Sugara, którzy muszą zmagać się z huraganem, aligatorami i problemami rodzinnymi.
Film nie ma skomplikowanej fabuły. Praktycznie sprowadza się do tego, że pływaczka Haley w ostatniej chwili dowiaduje się, iż nad jej rodzimą Florydę sunie huragan piątej kategorii, więc czym prędzej powinna się zbierać i wyjeżdżać. Jednak nie wie, co się dzieje z ojcem. Staruszek nie odbiera telefonu, więc wbrew zdrowemu rozsądkowi i zakazom, wyrusza sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku.
Ponadto są wątki osobiste, ale kogo one tak na dobrą sprawę zajmują, gdy w grę wchodzi życie. Ojciec jeszcze dycha, ale ledwo i przez jego niefrasobliwość zostają uwięzieni w piwnicy rodzinnego domu. Muszą walczyć o przetrwanie z niemałą grupką żądnych krwi aligatorów. Pomieszczenia nabierają wody, gadów zbiera się coraz więcej, rany krwawią, a cholernie niebezpieczny huragan zbliża się nieubłaganie w ich kierunku.
Alexandre Aja to reżyser z tych, który niezbyt delikatnie obchodzi się z bohaterami. Nie tylko umieścił ich w sytuacji beznadziejnej, ale również pozwolił ich mocno poharatać.
Idąc na film, wiedziałem, czego się spodziewać. Reżyser Bladego strachu, Luster i Piranii 3D, uwielbia zadawać ból swoim bohaterom. W przypadku jego najnowszego filmu jest nie inaczej. Kilka razy, wbrew logice, bo do końca filmu było jeszcze trochę czasu, mówiłem do siebie, że to koniec – Haley oraz jej ojciec w męczarniach zejdą rozszarpani i rozczłonkowani, a ich flaki pokryją spustoszone Coral Lake. Od momentu, w którym dziewczyna odnajduje ojca, takie napięcie towarzyszyło mi praktycznie po napisy końcowe.
Twórca nie sili się przy tym na oryginalność czy odkrywczość. Pełnymi garściami, ale rozsądnie czerpie z kina katastroficznego i tego traktującego o walce z podwodnym niebezpieczeństwem. Najważniejsze, że działa to świetnie i dostarcza sporo emocji. Gra tu na nieco zdartych kliszach, które zawodowo wykorzystuje dla przemyślanych efektów.
W tym wszystkim Kaya Scodelario jako Haley i Barry Pepper jako Dave całkiem przyzwoicie odnajdują się w widowisku dwójki aktorów. Nie mieli wiele do grania i jedyne, do czego się sprowadzają, poza walką z aligatorami, jest prezentowanie ich zażyłości. Powód jest oczywiście prozaiczny – ma nam zależeć na tej dwójce. I w zasadzie ten zabieg zdaje egzamin.
Pełzająca śmierć kinem wielkim nie jest, ale film nie miał ambicji, by walczyć o Oscary, a wyłącznie dostarczyć nam półtorej godziny nieskomplikowanej rozrywki i to mu się udało.
Realizacyjnie na pierwszy rzut oka nie ma na czym wieszać psów, a aligatory wyglądają i zachowują się tak niebezpiecznie, że senne koszmary z Freddym Kruegerem jawią się niczym dziecinne igraszki. Jeśli jednak zaczniecie doszukiwać się rzeczy, które w pozafilmowym świecie zakończyłyby się nagłym zejściem bohaterów, to się pewnie ich dopatrzycie niemało. Tym samym widzowie, którym takie rzeczy przeszkadzają, będą kręcili nosami. Ci, którzy obejrzą Pełzającą śmierć dla nieskomplikowanej emocji trzymającego w ryzach napięcia, będą się bawili świetnie.
Oglądaj film Pełzająca śmierć online w serwisie Chili >>
Recenzja filmu Pełzająca śmierć (Crawl) (2019)
Werdykt
Jeśli nie jesteś radykalnym herpetologiem i lubisz mocne kino, to Pełzająca śmierć nie powinna Cię zawieść.