Platforma to morderstwa, samobójstwa, kanibalizm, gwałty, a w pewnym momencie jesteśmy świadkami defekacji na czoło. Nie ma tu miejsca na subtelności. Z drugiej strony widowisko, które wyreżyserował Galder Gaztelu-Urrutia, to nie tylko groza, ale i ciekawa koncepcja. Niestety film nieznośnie sili się na komentarz społeczny, co zaburza dynamikę produkcji.
Platforma to mroczna historia o dziwacznym eksperymencie społecznym. Kilkuset więźniów rozmieszczono parami na kilkuset piętrach. Każda z cel ma dwie prycze, toaletę, umywalkę i olbrzymią dziurę, którą przemieszcza się tytułowa platforma. Raz dziennie dostarcza ona więźniom jedzenie – tylko tyle, a właściwie aż tyle. Szczęśliwcami są ci, którzy wylądowali na wyższych piętrach, gdyż ludzie z góry nie myślą o tych na dole, i osoby przebywające w najniżej ulokowanych celach dostają wyłącznie puste naczynia. To właśnie na najniższych piętrach dzieją się najstraszniejsze rzeczy. Ludzie się mordują, a później zjadają. Ci na górze plują do jedzenia, nie szanują tego, co dostali, zjadają więcej niż muszą – przyczyniają się do śmierci głodowej tych na dole. Jednak co jakiś czas ci z góry lądują na niższych piętrach i wtedy oni głodują, a w najlepszym wypadku dostają resztki z dodatkiem płynów ustrojowych.
Jednym z uczestników tego syfu jest Goreng (Ivan Massagué), który dobrowolnie zgłosił się do udziału w eksperymencie, by po pół roku dostać “dyplom”. Mężczyzna nie wiedział, na co się pisze. Przeżywa horror i zmaga się ze sobą każdego dnia. Najpierw nie dowierza, później stara się przystosować do bestialskich warunków, sam zaczyna stawać się bestią, aż trafia kosa na kamień i zostaje ofiarą swojego współwięźnia.
Scenarzyści grubą kreską zarysowali kwestie społeczne, ale również pozostawili sporo miejsca dla widzów, by interpretowali ich pomysły.
Jakkolwiek widz spragniony czystej maści rozrywki może poczuć się tym wszystkim nieco przytłoczony, szczególnie łopatologicznym opowiadaniem o klasach społecznych i poirytowany niedopowiedzeniami. Dodajmy do tego teatralną manierę, z jaką chwilami zwracają się do siebie bohaterzy i momentami robi się dziwnie, a właściwie wręcz dziwacznie.
Produkcja jest niezwykle obrazowa i brutalna. Widzowie ze słabymi żołądkami poczują się zniesmaczeni – to nie jest film dla nich. To widowisko dla ludzi, którzy uwielbiają krwawe i mocne opowieści. Odruchy wymiotne potęguje strona realizacyjna, której wiele zarzucić nie mogę. To solidnie nakręcona produkcja. Twórcy interesująco bawią się koncepcją wielopoziomowego więzienia. Szkoda tylko, że mocniej nie skupiono się na akrofobicznej stronie filmu, gdyż dziura w środku celi zasługiwała na to, by pobawić się nią jeszcze trochę.
Platforma dostarcza interesującą koncepcję, realizacyjnie całkiem nieźle przedstawioną, a z drugiej strony jest przeintelektualizowana, szczególnie w finale.
Przekaz jest interesujący, ale ostatecznie płaski jak kartka papieru. Jako widz cieszyłbym się bardziej z przedstawienia ucieczki z tego całego cyrku, kiedy drugie dno byłoby subtelniej zarysowane. Ponadto film momentami jest nieznośnie mdły. Jeśli lubicie horrorowe klimaty w stylu Cube, to hiszpańskojęzyczna produkcja może do Was trafić. Pod warunkiem, że potraficie przymknąć oko na niezbyt zajmujący, wszędobylski dydaktyzm.
Platforma w serwisie Netflix >>
Recenzja filmu Platforma (Netflix)
Werdykt
Jeśli lubicie horrorowe klimaty w stylu Cube, to Platforma produkcja może do Was trafić.