Poroniony zabierze Was do świata, w którym szaleństwo spotyka się z koszmarem, a macierzyństwo ocieka makabrą.
Poroniony to historia młodego małżeństwa, które straciło jedno z bliźniąt podczas porodu. Początkowo po powrocie do domu matka słyszy głos martwego dziecka. Z czasem dochodzi do tego, że zaczyna twierdzić, iż jakaś istota czyha na niemowlaka, który przeżył poród. Gdzieś w tle jest ciągle nieobecny, zapracowany ojciec. Starający się w ramach możliwości godzić intensywną pracę z życiem rodzinnym.
Christie Burke jako matka malucha jest momentami dosyć przekonująca. Jednak film opiera się przede wszystkim na jej zahukaniu, na jej smutku, na jej szaleństwie, więc miała spory ciężar gry aktorskiej do uniesienia. I nie mogę napisać, że dała popis umiejętności. Momentami wydawało mi się, że jej gra jest leniwa, najwyżej poprawna. Zupełnie tak samo, jak cała produkcja. Czemu wtóruje jej filmowy mąż, w którego wcielił się Jesse Moss. Jest sztywny i zdawkowy.
Poroniony jest historią dosyć przyziemną pomimo nadnaturalnej otoczki.
Brandon Christensen oryginalnie opowiada o chorobie z punktu widzenia dosyć generycznego kina grozy. To nadaje filmowi pewnego wyrazu. Co przeciętego widza zapewne ani nie rzuci na kolana, ani nie sponiewiera. Jakkolwiek wyrobiony fan horrorów pochwali mieszanie tematu, jakim jest choroba, zaprezentowana w paranormalnej otoczce.
Odnajdziecie tu demoniczne zjawy, za którymi stoją legendy rodem z azjatyckich horrorów. Pojawiają się również elementy z nurtu found footage w stylu Paranormal Activity. Z kolei kręgosłupem fabularnym jest jeszcze inny schemat – mianowicie świeżo upieczona matka popadająca w coraz większe szaleństwo. Strach o dziecko nie jest w horrorach czymś szczególnie nowym, nie jest również rzadkością. W kinie ten motyw był wykorzystywany wielokrotnie. Od Dziecka Rosemary aż po Najście.
Matki i wyjątkowo strachliwe osoby mogą na Poronionym się bać.
Widz, który na horrorach zjadł zęby, najwyżej doceni starania Christensena. Widowisko nie nabiera rozpędu i próbuje straszyć dosyć szybko, nie uciekając się do zbyt makabrycznych rozwiązań. Nieco zbyt szybko, nieco zbyt delikatnie.
Jest jeden powód, dla którego film warto zobaczyć. Widowisko jest przede wszystkim przestrogą dla rodziców. Co się chwali, bo temat jest ważny. Szkoda tylko, że przedstawiony dosyć przeciętnie. Bo ani aktorsko, ani pod względem wykonania Poroniony nie powala na kolana. Co nie znaczy, że jest źle, a najwyżej przyzwoicie. Kanadyjska produkcja prezentuje się niczym półtoragodzinny, domknięty odcinek serialu antologicznego niż pełnokrwisty horror skierowany do kin.
Ostatecznie Poroniony to film, który obejrzeć można, a właściwie nawet warto w dobie 500+, jeśli chcecie dowiedzieć się o macierzyństwie czegoś ważnego, ale niekoniecznie z poradników. Łącząc tym samym przyjemne z pożytecznym – jednak nie spodziewajcie się, iż po seansie będziecie zelektryzowani czy wystraszeni. Tym bardziej że akcja szybko robi się dosyć przewidywalna, a finał niestety rozczarowuje, rozmieniając na drobne przekaz widowiska.
Oglądaj film Poroniony w serwisie Chili >>
Recenzja filmu Poroniony (Still/Born)
Tytuł filmu: Poroniony
Opis filmu: Poroniony to historia młodego małżeństwa, które straciło jedno z bliźniąt podczas porodu.
Data premiery: 2018-10-26
Reżyser: Brandon Christensen
Aktorzy: Christie Burke, Jesse Moss
Gatunek: Horror
Werdykt
Obejrzeć można, a właściwie warto, jeśli chcecie dowiedzieć się o macierzyństwie czegoś ważnego. Jednak nie spodziewajcie się, iż po seansie będziecie zelektryzowani czy wystraszeni.