Przyznaję się bez bicia, że przed obejrzeniem Powinność/Wstyd spodziewałem się interesującej wariacji usnutej wokół Roku smoka. Tyle że zamiast triad w Nowym Jorku, miałem dostać yakuzę w Londynie. Kiedy okazało się, że wyobraźnia mnie zwiodła, przystałem na to, iż przynajmniej spędzę z tym serialem miło czas. Zamiast tego obejrzałem słabo nakręcone, momentami nieznośnie głupie i grafomańskie widowisko.
Wypadałoby zacząć od jakieś ciekawostki związanej z Powinność/Wstyd, ale tak się składa, że w tym przypadku nie mam żadnej. Serial włączyłem z braku laku, nieco już znużony powtarzalnością mniej lub bardziej typowych produkcji ze Stanów Zjednoczonych. Japońsko-brytyjska mieszanka wydawała się idealną odtrutką, tym bardziej że w zeszłym roku spędziłem świetny czas z Nagim reżyserem – to serial opowiadający o japońskim biznesie erotycznym z perspektywy jednego z bardziej kontrowersyjnych twórców. I to się oglądało!
Jednak Powinność/Wstyd jest zupełnie inną bajką. To kryminalna historia o policjancie z Tokio, który wyruszył za uznanym za martwego bratem do Londynu, ale braciszek okazał się bardziej żywotny, niż mogłoby się wydawać. Nastąpił na odcisk yakuzie, która zrobi wiele, by go sprowadzić z powrotem do Japonii. Tym samym Kenzo wyrusza śladem Yuto pod pozorem uczestniczenia w szkoleniu prowadzonym przez Sarę, policjantkę, z którą się zaprzyjaźnia. Na włosku wisi życie rodziny Kenzo, więc stawka jest wysoka, a nasz bohater utkwił między młotem a kowadłem.
W międzyczasie dzieje się dużo i akcja co rusz skręca w nieoczywistych kierunkach, a kolejne drugoplanowe postacie są odstrzeliwani jak kaczki w Duck Hunt. Na wierzch wychodzą mroczne tajemnice bohaterów, a koloryt dopełnia Rodney – homoseksualna męska prostytutka i niepisany londyński sidekick głównego bohatera.
I tak zaczyna się feeria dziwactw, którymi co rusz raczy nas Powinność/Wstyd.
Londyn staje w ogniu kul i chociaż jest jednym z najpilniej obserwowanych przez kamery przemysłowe miastem na świecie, to nieraz opieszałość lokalnych funkcjonariuszy przyprawia o zawrót głowy i śmiech. W dialogi powkładano wręcz żenujące zapożyczenia, które miały trafić do inteligencji widza, ale przy takim natłoku niezdrowo zahaczyły o scenopisarskie natręctwo. Same zdarzenia nierzadko skręcają w tak nieoczywistych i na pierwszy oraz drugi rzut oka nielogicznych kierunkach, że kyrie eleison.
Od strony technicznej również zbyt cudownie nie jest. Chwilami miałem wrażenie, że serial nakręcili studenci pierwszego roku, którzy dopiero poznali podstawy przyszłej pracy. I mam tu na myśli zarówno byle jakie zdjęcia, jak i dziwaczny montaż. Od Powinność/Wstyd wręcz cuchnie tanizną i bolesną przeciętnością.
Aktorzy grają nieznośnie teatralnie, chociaż formuła serialu tego nie wymaga. Przynajmniej tak myślałem do pseudoartystycznego finału, który był… Brak słów. I nie wierzę w to, że to wina aktorów. Ktoś po prostu sobie wymyślił, że zrobi dziwaczny serial, a artyści z podpisanymi kontraktami musieli przystać na te nieludzkie warunki i zrobili ze swoich twarzy to drugie. Widziałem wcześniej Takehiro Hirę (Kenzo), Willa Sharpe’a (Rodney) czy Kelly Macdonald (Sarah) i wiem, że potrafią grać. Nie są wybitni, ale potrafią. Tu im nie pozwolono i w tym serialu są kukłami dukającymi melodramatyczne i pompatyczne kwestie.
Chociaż Powinność/Wstyd to widowisko dziwaczne i właściwie słabe, to jest moją nową wstydliwą przyjemnością.
Nie jest to poziom niedorzecznej fuszerki pokroju The Room, ale i tak, gdy zdarzenia głupiały, a sceny trwożyły, to zaczynałem się najnormalniej w świecie śmiać. Ten serial jest tak nietypowy i powykręcany fabularnie i narracyjnie, że ciężko byłoby mi go całkowicie zjechać.
Ponadto sam pomysł wyjściowy jest interesujący. Zamiast kolejnej nastolatki znalezionej w lesie i śledztwa w sprawie jej morderstwa, dostaliśmy historię o ścieraniu się dwóch bardzo różnych kultur. Jeśli jednak macie zamiar obejrzeć ten serial na poważnie, ostrzegam, że możecie się zawieść. Za to widzowie, którzy łakną egzotycznej i niezdrowo pokręconej opowieści kryminalnej – ot tak, dla zabicia czasu – mogą ten serial obejrzeć na własną odpowiedzialność i wbrew założeniu twórców wywoła on uśmiech na twarzach niektórych.
Szczerze? Obejrzałbym drugi sezon.
Oglądaj serial Powinność/Wstyd w serwisie Netflix >>
Powinność/Wstyd (Giri/Haji) - sezon 1 - recenzja serialu
Werdykt
Powinność/Wstyd to serial tak zły, że aż momentami dobry!