“Rozłąka” to sympatyczna historyjka, która jest trochę fantastyką naukową, a trochę dramatem rodzinnym. Niestety żadnym z wymienionych nie jest na tyle, by pochłonąć widza i zapaść mu na dłużej w pamięć.
Po pierwszych dwóch odcinkach “Rozłąki” miałem pewność, że mam do czynienia z wizualnie biedniejszą wersją większości filmów i seriali traktujących o podbojach kosmosu. Można wręcz odnieść wrażenie, że twórcy postanowili zabawić się kosztem widza na jakieś suto zakrapianej imprezie, wydali większość pieniędzy i serial nakręcili na resztce budżetu. Tudzież 10-odcinkowy sezon “Rozłąki” musiał zmieścić się w budżecie odpowiednim dwóm, góra trzem odcinkom “Zagubionych w kosmosie”. Ogólnie rzecz biorąc, widowisko nie wygląda zdumiewająco. Serial o podboju kosmosu bez zapierających dech w piersiach widoków to jak start zdezelowanym Polonezem w Formule 1.
Przyrównanie “Rozłąki” do “Zagubionych w kosmosie” nie będzie jednorazowe.
Oba seriale to w zasadzie dramaty rodzinne w wydaniu fantastycznonaukowym. Jednak widowisko stworzone przez Andrew Hinderakera jest o wiele bardziej przyziemne. Ciekawostką jest to, że scenarzysta wpadł na pomysł stworzenia tego serialu zainspirowany artykułem Chrisa Jonesa opublikowanym w Esquire. Nie da się ukryć, że zarówno w jednym, jak i w drugim serialu na pierwszym planie jest rodzina. Kosmos to tło. W “Zagubionych w kosmosie” cała rodzina walczy ramię w ramię z przeciwnościami losu z dala od spokojnego lądu. Tutaj dochodzi tytułowa rozłąka, która wystawia rodziny kosmonautów na próbę.
W “Rozłące” w kosmos wyruszyła Emma (w tej roli Hilary Swank), żona, matka, a jednocześnie kobieta, która przewodzi pierwszej załogowej misji na Marsa. Ile razy filmowcy ruszali w tym kierunku? Ciężko zliczyć. W ostatnich latach Mars był tematem przewodnim seriali “The First”, “Missions” czy “Mars”. Co oznacza, że ciągnie nas w tamtym kierunku. Podróż okazuje się wyjątkowo niebezpieczna, co przyprawia o ciarki nie tylko kosmonautów, ale również ich bliskich, obserwujących z Ziemi misję, na którą większość z nich ma niewielki wpływ.
Emma na Ziemi zostawia męża, Matta (Josh Charles), który podczas jej podróży przeżywa nieprzyjemne problemy zdrowotne. Te niemal sprawiają, iż kobieta rezygnuje z dalszej podróży. W tym samym czasie jej nastoletnia córka, Alexis (Talitha Bateman), nie może się odnaleźć w nowej rzeczywistości – bez matki przy boku, z chorym ojcem, zmagająca się z ciągłą niepewnością, co wydarzy się następnego dnia. Nieco mniej czasu ekranowego dostały rodziny pozostałych astronautów.
Wszystko uzupełnia kosmiczna otoczka i nieustające ciśnienie, gdyż w każdej chwili coś może pójść nie tak i misję trafi szlag.
Kosmonauci muszą mierzyć się nie tylko z ciągłymi awariami, ale również nieustającymi tarciami w zespole. Zastosowano tu podobną do “Zagubionych w kosmosie” formułę, że na każdy odcinek przypada jeden większy problem, z którym muszą zmierzyć się bohaterzy. Zadaniem widza jest siedzieć przed ekranem i obgryzać paznokcie w oczekiwaniu na moment, w którym coś się koncertowo pochrzani lub wszystko pójdzie dobrze i ekipa finalnie wyląduje na Czerwonej Planecie.
Problem w tym, że widowisko niespecjalnie trzyma w napięciu. Niektóre problemy są niezbyt interesujące, a sam pomysł na trzymanie widza przed ekranem tanimi metodami jest dosyć wtórny. Również same zachowania bohaterów bywają na wyrost, a niektóre zdarzenia wymuszone. Cały dramat nastolatki spotykającej się z niewiele starszym chłopakiem był totalnym przegięciem. Skomplikowano coś wyjątkowo nieskomplikowanego. I tak robiono prawie ze wszystkim – zarówno na Ziemi, jak i w kosmosie.
Były również chwile, w których udzieliły mi się ekranowe emocje. Głównie dzięki ekipie aktorskiej. Występ Hilary Swank, dwukrotnej zdobywczyni Oscara, zapowiadał wysoką klasę i aktorka zwyczajowo uniosła rolę. Jakkolwiek przy przyjemnym, ale dosyć średnim i prostym scenariuszu, artyści musieliby stanąć na głowach, żeby wykrzesać z niego chociażby iskierkę geniuszu.
“Rozłąka” ma dobre chęci. Niewiele ponadto.
Zapomniano, że podróże w kosmos muszą mieć kopa. Ten serial najwyżej lekko wierzga stópkami. Międzygwiezdna wycieczka stała się kolejny raz wymówką, by opowiedzieć o dramacie rodzinnym, ale dramatyzm jest tu umowny. Determinacja człowieka przedzierającego się przez śmiertelnie niebezpieczny kosmos bywa interesująca, ale nie na tyle, by napięcie zjadało widza. To przyzwoite, ale jednak widowisko straconych szans.
Oglądaj serial “Rozłąka” w serwisie Netflix >>
Recenzja serialu "Rozłąka" ("Away") - sezon 1 (Netflix)
Werdykt
“Rozłąka” to przyzwoite, ale jednak widowisko straconych szans.