Nie zabrzmi dobrze, ale Ted Bundy właśnie przeżywa renesans za sprawą trzydziestej rocznicy stracenia go na krześle elektrycznym. Netflix dokładnie 24 stycznia wypuścił 4-odcinkowy serial dokumentalny Rozmowy z mordercą: Taśmy Teda Bundy’ego.
Dokument przypomina o zbrodniach, które wstrząsnęły Stanami Zjednoczonymi w latach 70. Jednak przede wszystkim opowiada o bestii w ludzkim ciele, która ich dokonała. Bundy i jemu podobni psychotyczni psychopaci całkowicie zmienili patrzenie na seryjnego mordercę. Okazało się, że może nim być każdy. Że są niewidzialni. O Tedzie Bundym można powiedzieć wiele złego, ale patrząc na niego – wygląd, manierę, schludność, elokwencję – nie stwierdzilibyście, że zaraz Was zabije. A jednak ten inteligentny, błyskotliwy i silący się na dowcipność, dobrze ubrany mężczyzna o nienagannej aparycji, był jednym z największych potworów swojego pokolenia. Własnoręcznie, dla osiągnięcia satysfakcji seksualnej, zamordował i zgwałcił kilkadziesiąt kobiet. Niektórzy twierdzą, że ostateczna liczba jego ofiar może oscylować w okolicy setki niewinnych dziewczyn. Były to zazwyczaj studentki. Chociaż najmłodsza z zamordowanych mogła mieć zaledwie 8 lat. Bundy prawdopodobnie zabił ją, będąc od niej 6 lat starszy.
To, czego dopuścił się Bundy, zasługuje na szczególne napiętnowanie. Jakkolwiek dokument dotyka nie tylko jego zbrodni, ale również fenomenu, który rozpętał w amerykańskim społeczeństwie. Mordował, uciekał z aresztu, wodził wszystkich za nos, robił szopkę na sali sądowej. Nawet w ostatnich chwilach życia nie spuścił z tonu, karmiąc ludzi głodnymi kawałkami, jak to stał się ofiarą pornografii. Niemal równie mocno, co zabijać, uwielbiał brylować w towarzystwie czy mediach.

Niektórzy zupełnie inaczej patrzyliby na Bundy’ego, gdyby był nieskładnie wysławiającym się obwiesiem.
Na jego rozprawach pojawiały się młode dziewczyny w wieku jego ofiar, które spijały każde jego słowo i robiły się mokre na jego widok. To jaki był, sprawiło, iż nawet sędzia skazujący go na śmierć, nie potrafił uszanować przed kamerami życia kobiet, które zamordował Bundy i będąc pod jego wpływem, stwierdził na koniec ojcowskim tonem:
Trzymaj się, młody człowieku. I mówię to szczerze. To tragedia dla sądu widzieć takie marnotrawstwo człowieczeństwa, jakiego tu doświadczyłem. Jest pan inteligentny. Byłby pan świetnym prawnikiem. Wziąłbym pana pod swoje skrzydła, ale wybrał pan inaczej. Proszę się trzymać i chcę, żeby pan wiedział, że nie żywię wobec pana niechęci.
Po tych słowach nienasycone ego Bundy’ego zapewne przez moment było niemal pełne. Słowa sędziego najpewniej buzowały w skazanym mocniej niż wypowiedziane chwilę wcześniej: winny oraz kara śmierci.

Sprawa sądowa Bundy’ego stała się społecznym fenomenem – on ikoną popkultury, a jego egzekucja małym festiwalem. To zbyt wiele jak na takiego śmiecia.
Egzekucję wielokrotnie odwlekano. W dzień stracenia, 24 stycznia 1989 roku, przed budynkiem, w którym popłynął prąd, zebrał się niemały tłum. Były transparenty, koszulki – nieraz żartobliwie nawołujące do tego, by skazany spłonął. To była pijana impreza – z jednej strony przeciw Bundy’emu, z drugiej niejako ku czci jego medialnego kultu. To było tak niesamowite, jak okropne. Gdzieś w tym wszystkim rozmyły się tragedie dziesiątek rodzin, które straciły córki, siostry, matki i żony.
https://www.youtube.com/watch?v=UP1ya1fiH_U
Rozmowy z mordercą: Taśmy Teda Bundy’ego to zaledwie, a właściwie aż wstęp, przypomnienie i praca domowa przed filmem fabularnym Extremely Wicked, Shockingly Evil, and Vile, który również opowie o zbrodniach Bundy’ego.
Za obie produkcje odpowiada ten sam reżyser – Joe Berlinger, który wsławił się pracą nad wieloma kryminalnymi dokumentami. W tym nad kultowym Rajem utraconym. W Taśmach Bundy’ego nie odkrywa niczego nowego. Raczej interesująco opowiada to, co już wiemy. I chociaż dosyć dużo o bohaterze dramatu wiedziałem wcześniej, oglądając, zatopiłem się w opowieść Berlingera bez reszty. Tak interesująco, zajmująco, chociaż momentami po łebkach – aczkolwiek i tak bardziej szczegółowo niż inni – opowiada o Bundym. Serial przeciętnemu widzowi najjaśniej z do tej pory powstałych naświetla życie i zbrodnie Teda Bundy’ego.

To nie jest najlepszy dokument, jaki mógł powstać o tym seryjnym mordercy, ale jest to najlepszy dokument, jaki o nim powstał.
Jest to jeden z tych dokumentów, po którym rzucicie się w wir wikipediowania, youtubeowania, szukania wszelkich informacji o niecodziennym przypadku Teda Bundy’ego. Myślę, że serial zadowoli widza spragnionego ciekawej kryminalnej historii. Historii, która przeraża, trwoży i którą ogląda się z niedowierzaniem. To rzecz w stylu Bardzo dzikiego kraju. Dokument przypomina znaną już historię, niewiele do niej dodając, ale ukazuje w przystępny sposób pochrzanioną rzeczywistość.
Obejrzyj serial dokumentalny Rozmowy z mordercą: Taśmy Teda Bundy’ego w serwisie Netflix >>
Recenzja miniserialu dokumentalnego Rozmowy z mordercą: Taśmy Teda Bundy'ego (Conversations with a Killer: The Ted Bundy Tapes) (2019) (sezon 1) (Netflix)
Werdykt
To nie jest najlepszy dokument, jaki mógł powstać o tym seryjnym mordercy, ale jest to najlepszy dokument, jaki o nim powstał.