Pomiędzy pierwszą a drugą częścią Wonder Woman, Patty Jenkins znalazła trochę czasu, zabrała ze sobą część ekipy hollywoodzkiego blockbustera i jeszcze raz sięgnęła głęboko do XX wieku. Jednak nie do kinowej superbohaterszczyzny, a wgłębiła się w odcinkową kryminalną historię, którą napisało życie.
Twórcy I Am the Night cofnęli się do lat 60. minionego wieku – czasów, które rządziły się swoimi prawami. Jak dziś, tak i wtedy przemoc, rasizm i korupcja były powszechne, ale o wiele bardziej oczywiste. I tego odnajdziecie w serialu sporo. Jednak to tylko tło do wydarzeń o wiele bardziej porażających. Serial jest opowieścią opartą na wspomnieniach Fauny Hodel, które wraz z J.R. Briamonte zawarli w powieści One Day She’ll Darken: The Mysterious Beginnings of Fauna Hodel. Jednak nie spodziewajcie się, że serial, który możecie obejrzeć na HBO GO, oddaje prawdę historyczną. Scenarzystą widowiska jest mąż Jenkins, Sam Sheridan, który przyznaje, że wiele rzeczy musiał dopowiedzieć, a niektóre zmyślić.
Faunę Hodel poznajemy jako szesnastolatkę. Jeszcze wtedy nazywającą się Pat Allman, mieszkającą w Sparks w Nevadzie. Dziewczyna odkryła, iż jej biologiczną matką jest córka wysoko postawionego lekarza z Los Angeles. Wbrew sprzeciwom czarnoskórej matki adopcyjnej, wmawiającej jej przez lata, że jest mulatką, ruszyła śladami swoich korzeni. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że rodzina, która się jej wyrzekła, nie należy do najmilszych na świecie.
Wie to weteran wojenny Jay Singletary, którego poznajemy jako podrzędnego paparazzo, próbującego wiązać koniec z końcem. Po przegranej batalii sądowej z dziadkiem Fauny, Georgem Hodelem, niegdyś wzięty dziennikarz, próbuje raz jeszcze obnażyć przestępczą działalność lekarza, który zdaje się mieć pół miasta w garści. W pewnym momencie droga Jaya i Fauny się przecina i od tamtej chwili razem próbują zgłębić tajemnice rodziny Hodelów. To, co odkryją, przechodzi wszelkie pojęcie.
Według Hodel to właśnie jej dziadek stał za morderstwem niesławnej Czarnej Dalii.
Zmasakrowanej, rozczłonkowanej Elizabeth Short, porzuconej bezceremonialnie w 1947 roku. George Hodel sportretowany w serialu przez Jeffersona Maysa jest dziś najczęściej wymieniany, jako najprawdopodobniejszy zabójca Short. Jednak jego koneksje sięgały tak daleko, że zanim zdążono mu cokolwiek udowodnić, wywinął się temidzie. Jego syn wielokrotnie rzucał cień podejrzeń na ojca, którego Fauna widziała jako bogatego psychopatę, a jednocześnie wyrafinowanego, korumpującego przestępcę, gwałciciela i sadomasochistę. Mordercę próbującego za pomocą zbrodni naśladować dzieła takich surrealistów jak Salvador Dali.
George to przerażająca postać, która najpewniej długo spędzała sen z powiek zmarłej kilka lat temu na raka piersi Faunie. W serialu wcieliła się w nią najjaśniej świecąca w serialu India Eisley. 25-letnia aktorka jest piękna oraz utalentowana, ale chwilami ciężko uwierzyć, że przetrwała cały ten horror. Tym bardziej że jak już wspomniałem I Am the Night miesza prawdziwe wydarzenia ze serialową fikcją. W rzeczywistości nie miała u swego boku Jaya, którego zagrał brawurowo Chris Pine. Sheridan przyznał, że pisząc scenariusz, czegoś mu brakowało i dopiero stworzenie tej fikcyjnej postaci sprawiło, iż opowieść zaskoczyła. Jednocześnie bohater nie jest daleki od rzeczywistości, a raczej jest mieszanką różnych dziennikarzy i policjantów, którzy interesowali się sprawą Czarnej Dalii. Zlepienie ich w postać graną przez Pine’a nadała fabule rytmu i nieco ekranowej chemii między Fauną a Jayem.
I Am the Night nie jest serialem idealnym, ale mimo to ogląda się go wybornie.
Jest świetnie zrealizowany, inteligentnie i wielowarstwowo rozpisany, bardzo dobrze zagrany oraz zawodowo poprowadzony przez Jenkins. Historia, a przede wszystkim intryga w niej zawarta, to jedna z tych, która zadziwia. Po seansie chce się więcej. Wertowałem sieć w poszukiwaniu informacji o bohaterach, prawdopodobnych zbrodniach Hodela i innych filmach, serialach oraz książkach obracających się w tej samej orbicie.
Produkcja ma cudowną pulpową, niespecjalnie przesadzoną estetykę. Za dnia widzimy słodkie i spływające od słońca Los Angeles tamtych lat. A gdy zapada zmrok, serial zamienia się w typowy noirowy kryminał z mężczyznami w szelkach i kapeluszach. Dodajmy do tego drobiazgowe oddanie ówczesnego świata, z pieczołowicie odtworzonym wystrojem wnętrz włącznie i czułem się, jakbym kolejny raz grał w L.A. Noire. Praca ludzi odpowiedzialnych za otoczkę widowiska robi wrażenie.
Jednak sześcioodcinkowej historii trochę brakuje powietrza. Chciałem bardziej wejść w świat i historię. Czułem, że tego momentami mi skąpiono. Ponadto bohaterzy pomimo mniejszych lub większych problemów są ciągnięci do finału jak po sznurku. I chociaż rzecz opowiada o naprawdę bolesnej i okropnej historii, nie ma tutaj wiele miejsca na momenty chwytające za serce czy gardło.
I Am the Night to po prostu bardzo dobrze opowiedziana historia kryminalna z mocnym autografem Patty Jenkins.
Czuć w tym serialu, że właśnie wyszła z planu Wonder Woman i ten klimat jeszcze się jej udzielał. Jednak czuć również, że śpieszyła się na Wonder Woman 1984 i widać ograniczenia stacji TNT, gdzie powstał, chociażby świetny Alienista. Również tam momentami zabrakło fabularnego i wizualnego mięsa. Jakkolwiek, jeśli szukacie interesującego kryminału, który zapadnie Wam w pamięć, nie zastanawiajcie się dwa razy i wskakujcie w rzeczywistość pięknego i bezlitosnego Miasta Aniołów z początku drugiej połowy XX wieku.
Serial I Am the Night na HBO ▶
Recenzja serialu I Am the Night (sezon 1) (USA: TNT; Polska: HBO/HBO GO)
Werdykt
I Am the Night to po prostu bardzo dobrze opowiedziana historia kryminalna z mocnym autografem Jenkins.