Zanim Jed Mercurio zaczął tworzyć seriale kryminalne takie jak recenzowany dziś Bodyguard, pisał dramaty medyczne. Bodaj pierwszym był Cardiac Arrest, którego jeszcze nie zdążyłem nadrobić. Za to widziałem jego świetne Bodies, czyli serial traktujący o niewdzięcznej pracy na porodówce. Później wystartował z nieco słabszym serialem Critical, gdzie pokazywał chaos panujący przy przyjmowaniu ciężko rannych pacjentów.
Świat pokazuje bez znieczulenia. Ciekawostką jest to, że Bodies uhonorowano za najlepszą charakteryzację. Nikt wcześniej ani później nie zaprezentował szerokiej widowni porodu tak realistycznie. Zaskoczyło mnie, jak drobiazgowo oddano nie tylko wygląd ciążowych krągłości i organów rozrodczych, ale również wnętrza kobiecego ciała – warstw skóry, organów, płynów, a przede wszystkim zadbano o wygląd noworodków. Podobnie było w przypadku Critical, gdzie nowoczesną salę operacyjną co rusz zalewały litry krwi. Momentami mimowolnie odwracałem wzrok – takie to było mocne. Mercurio poza lekko pokręconym stylem, niesamowitą wyobraźnią i przywiązywaniem wagi do szczegółów, mógł się posiłkować wiedzą medyczną, gdyż sam był lekarzem. Jednak przed czterdziestką zaczął się lepiej odnajdywać w życiu zawodowym jako pisarz i twórca telewizyjny.
Mogłoby się wydawać, że pomimo skoków w bok od dramatów medycznych (Invasion: Earth, The Grimleys, Frankenstein z 2007 roku, Przygody dwójki z Tamworth) będzie przede wszystkim tworzył seriale mniej lub bardziej związane ze światem opieki zdrowotnej. Jednak w pewnym momencie jego kariera skręciła w zupełnie innym kierunku. Punktem zwrotnym była chwila, w której napisał scenariusz do serialu przepełnionego akcją – Kontry. Właściwie wyłącznie do pierwszego sezonu, w którym zagrał Richard Armitage. I to była świetna telewizja! Do czasu aż CineMax nie rozpoczął kontynuacji widowiska, praktycznie niemającego wiele wspólnego z tym, co zainicjował Mercurio. Zapewne późniejsi twórcy nie zbierali doświadczenia jako piloci wojskowi – on tak.
Dwa lata później zadebiutował pierwszy sezon Line of Duty.
Niepozorny serial traktujący o policyjnej sekcji AC-12, tropiącej korupcję w swoich szeregach. O ile pierwszy sezon był po prostu dobry, o tyle każdy kolejny lepszy od poprzedniego i momentami widowisko zaczęło ocierać się o geniusz. Tym samym jest to mój ulubiony serial kryminalny w dziejach.
Czwarty sezon Line of Duty miał premierę półtora roku temu. W jej okolicy BBC ogłosiło pracę nad piątym i szóstym, bez podawania konkretnych dat. Można było się jednak spodziewać, iż serial powróci w 2018 roku, gdyż cykl tworzenia kolejnych odsłon ostatnio nieco przyśpieszył. Jednak czekałem, czekałem… aż zza rogu wyskoczył inny projekt Mercurio, czyli recenzowany dziś Bodyguard.
Kilka miesięcy słyszałem o tym serialu, ale kompletnie wypadł mi z głowy. Akurat chciałem obejrzeć Press na iPlayerze BBC, ale momentalnie zrezygnowałem, kiedy zobaczyłem nazwisko twórcy na ekranie i tak rozpoczęła się moja sześcioodcinkowa przygoda z Bodyguardem.
Głównym bohaterem widowiska jest David Budd. Weteran wojenny cierpiący na stres pourazowy, który jest przyczynkiem do sypiącego się małżeństwa. Jest profesjonalistą niemal w każdym calu. Aczkolwiek ukrywa swoją dolegliwość przed przełożonymi z Metropolitalnej Służby Policyjnej, gdzie pracuje w sekcji RaSP, zajmującej się ochroną ważnych oficjeli. To rodzi komplikacje.
Poznajemy go w momencie, gdy spokojnie jedzie w pociągu z dziećmi. Chwilę później podróż zamienia się w koszmar. Budd dostrzega, że coś złego dzieje się w toalecie. Okazuje się, iż zadekowała się tam terrorystka owleczona w pas szahida. Bohater dwoi się i troi, żeby ta historia skończyła się bez ofiar śmiertelnych.
Niedługo zostaje oddelegowany do ochrony ambitnej minister spraw wewnętrznych, Julii Montague. Ta prowadzi bardzo ostrą politykę, która niekoniecznie podoba się jej nowemu ochroniarzowi, jak i części lokalnego społeczeństwa. Jakkolwiek pomimo początkowo bardzo oschłych, czysto profesjonalnych stosunków, rodzi się między nimi więź. Budd będzie musiał ostro się napocić w pracy, gdyż życie Montague znajdzie się w realnym niebezpieczeństwie, a kobieta ani myśli odpuścić politycznej karierze.
W Davida Budda wcielił się Richard Madden – znany chyba najlepiej z roli Robba Starka w Grze o tron i Księcia z disneyowskiego Kopciuszka. I mówię Wam, jest genialny!
Na początku w ogóle go nie poznałem. A gdy już załapałem, kogo obserwuję na ekranie i zobaczyłem jak gra, ochrzciłem go aktorskim kameleonem. Ten facet jest cholernie utalentowany. Potrafił oddać wycofanie, profesjonalizm, uczucie i złość w taki sposób, że miałem wrażenie, iż obserwuję osobę z krwi i kości, a nie grę aktorską. Piękna robota.
Keeley Hawes sportretowała Julię Montague. Widzowie, którzy oglądali lub będą oglądali Bodyguarda z uwagi na to, że jest to serial twórcy Line of Duty, zapewne świetnie ją kojarzą właśnie z tego widowiska. Grała tam policjantkę Lindsay Denton. Tutaj nie miała wiele przestrzeni, żeby pokazać, na co ją stać, ale nie mam jej nic do zarzucenia. Ciekawie prezentowała bohaterkę nieco rozdartą – w głębi duszy dobrą kobietę, w pracy największy koszmar współpracowników. Koszmar, który nie ustępuje i ciągnie ku samozagładzie.
Niestety muszę Was rozczarować, ale nie będę zagłębiał się mocniej w opisywanie bohaterów i fabuły Bodyguarda. Zepsułbym Wam tym zabawę.
Mercurio oparł serial na podobnym szkielecie, co produkcję o pracy funkcjonariuszy AC-12. Mamy wstęp, rozwinięcie przepełnione wieloma zwrotami akcji i wstrząsającą, mocną konkluzję całej historii. Aż dziw, że potrafił upchnąć tak wiele w sześciu godzinnych odcinkach (finał jest nieco dłuższy).
Poza tym, że Bodyguard świetnie nakręcono, zagrano oraz inteligentnie i stylowo napisano, a dbałość o detale poraża, to serial mówi również o różnych ważnych rzeczach. O tym, jak daleko politycy mogą się posunąć w walce z terroryzmem. Porusza kwestię prawa do prywatności. Prezentuje brudne gry polityczne. Pokazuje, jak traktuje się ludzi, którzy zostali wessani i wypluci przez system. Porusza wiele interesujących kwestii. Niektóre bardzo skrótowo, ale widz ma świadomość, że to tylko tło dla głównego wątku.
Ponadto Mercurio pokazuje, że aby serial wyglądał dobrze, nie trzeba od razu wydawać 60 milionów dolarów jak Amazon na Jacka Ryana, którego zrecenzowałem dla Was wczoraj. Najważniejsza jest dobra historia i umiejętność przedstawienia jej na ekranie. To najbardziej różni Brytyjczyków od Amerykanów, którzy lubią przeszarżować, kiedy mają pewniaka. W BBC wszystko zaczyna się od pomysłu i przenosi go na ekran bez pompowania w produkcję milionów, które w Stanach Zjednoczonych czasem mogły być o wiele lepiej spożytkowane, gdyby powstał sensowny plan ich wydawania. Czego dowodem jest jedna akcja, którą ciężko wyrzucić z głowy. Mam na myśli atak snajperski w środku Londynu. Budd ze wszelkich sił próbował uratować panią minister przed zamachowcem. To było tak niespodziewane i tak energetyczne zdarzenie, że chociażby dla niego warto ten serial obejrzeć.
A jeśli nie wierzycie mi, uwierzcie liczbom. BBC nie miało większego serialowego hitu od ponad dekady.
Pierwszy odcinek obejrzało 10,4 milionów widzów (na BBC One oraz w serwisie BBC iPlayer). BBC iPlayer sam w sobie również zanotował rekord. Premierowy epizod oglądało tam w pierwszym tygodniu 2,2 miliony widzów, a do dziś Bodyguarda na iPlayerze widziało 3 miliony widzów. Ponadto serial miał bardzo małe spadki oglądalności w kolejnych odcinkach.
Bodaj w okolicy trzeciego lub czwartego epizodu ogłoszono, że Netflix kupił prawa do dystrybucji serialu poza Wielką Brytanią i Irlandią. Premiera całego sezonu w Polsce odbędzie się 24 października.
Kilka dni temu Jed Mercurio stwierdził, iż jeszcze nie wie, czy powstanie drugi sezon. Jednak zdradził, że właśnie zaczęły się na ten temat rozmowy. Biorąc pod uwagę fakt, iż nie powiedział, że jest to historia zamknięta, a wyniki oglądalności BBC One i iPlayera są, jakie są i teraz Netflix dołączył do gry i zapewne chętnie dofinansuje następną odsłonę, można śmiało zakładać, iż bez kontynuacji się nie obejdzie.
Warto również odnotować, że opinie krytyków na Rotten Tomatoes są obecnie w 100% pozytywne i dają średnią notę 8,8/10. Także widzowie są zachwyceni. Ci na IMDB wystawili produkcji zbiorczo 8,5/10.
Oglądałem w tym roku kilka naprawdę świetnych nowych seriali. Jednak to właśnie Bodyguard zajmuje u mnie zdecydowanie pierwsze miejsce wśród tegorocznych widowisk. I myślę, że lepszej rekomendacji dać nie mogłem. Jeśli jesteście fanami thrillerów i kryminałów, szczególnie w brytyjskim wydaniu, nie będziecie rozczarowani.
Serial Bodyguard w serwisie Netflix
[interaction id=”5ba143ad6cadaf9c2c043ae0″]
Bodyguard (2018) - sezon 1
Nazwa: Bodyguard
Opis: Bodyguard to sześcioodcinkowy serial kryminalny od BBC, który na rynkach międzynarodowych dystrybuuje Netflix. Opowiada o ciepriącym na PTSD Davidzie Buddzie, ochroniarzu brytyjskiej minister spraw wewnętrznych.
Werdykt
Lubisz kryminały? W takim razie nie tyle możesz, co nie wypada Ci Bodyguarda nie obejrzeć.