Netflix niszczy sobie reputację kontynuacją takich seriali jak Insatiable

Dariusz Filipek
3 min czytania
Debby Ryan jako Patty i koń jako koń w serialu Insatiable (źródło: Netflix; edycja: Popkulturyści)

Z ostatniej chwili

Insatiable to jeden z seriali, w który z ciężkich do pojęcia względów Netflix tak bardzo wierzył, że promował go z niezdrowym zacięciem. Przez co widowisko zdobyło popularność i dorobi się kontynuacji.

Sam dałem się złapać na marketing Netflixa. Dlatego pomyślałem, że obejrzę Insatiable i nawet jeśli produkcja będzie słaba, przynajmniej napiszę recenzję tej produkcji. Jednak serial był tak zły, że słowo zły obrażało się na mnie, kiedy chciałem go użyć w kontekście tego widowiska. Przyznaję, że nie zdzierżyłem premierowego sezonu i po drugim odcinku darowałem sobie opowieść o licealistce przy kości, która po wypadku traci na wadze i zyskuje w oczach lokalnego promotora dziewczyn startujących w konkursach piękności.

Kiedy pojawiła się informacja o kontynuacji Insatiable, pomyślałem, że może nie mam racji i serial z czasem nabiera wigoru. Niekoniecznie. O ile przeciętni widzowie ocenili produkcję w serwisie IMDB na 6,8/10 oraz na Filmwebie na 6,2/10, to krytycy nie zostawili na niej suchej nitki. Na Rotten Tomatoes serial ma zaledwie 11% pozytywnych opinii, których średnia dała słabiutkie 2,69/10. Za oglądanie takich potworków powinniśmy dostawać renty chorobowe.

Tym samym nie dziwią słowa Randalla Stephensona, który jest prezesem AT&T, czyli firmy, która niedawno przejęła Time Warnera, właściciela HBO.

Wydaje mi się, że Netflix jest czymś w stylu Walmarta. HBO jest czymś w stylu Tiffany.

Chociaż Stephenson nieco zbyt mocno słodzi swojej firmie, to porównanie Netflixa do sieci sklepów z niskimi cenami, jest dosyć trafne. Netflix w pewnym momencie poszedł w liczbę nowych widowisk, zapominając o odpowiednim zadbaniu o ich jakość. To budzi coraz więcej narzekań i coraz częściej wyrobieni widzowie spoglądają właśnie w stronę HBO i usługi HBO GO, gdzie produkuje się mniej, ale lepiej.

Dowodem na to jest fakt, iż oceny produkcji Netflixa spadają na łeb na szyję, analogicznie do natężenia produkcji. Od pojawienia się House of Cards średnia ocen spadła w skali pięciogwiazdkowej o jedną piątą.

Oceny produkcji Netflixa na przestrzeni lat
Oceny produkcji Netflixa na przestrzeni lat (źródło: Cordcutting.com)

Za to rośnie liczba nowych widowisk, w które Netflix planuje rok rocznie pakować kilkanaście miliardów dolarów.

Liczba nowych produkcji oryginalnych Netflixa rok do roku
Liczba nowych produkcji oryginalnych Netflixa rok do roku (Cordcutting.com)

Przy okazji Netflix chwali się świetnymi wynikami, kiedy przychodzi do liczby abonentów. Jednak trzeba pamiętać, że serwis największe wzrosty ma już za sobą. Nowe produkcje tak bardzo nie przyciągają, nie licząc wyjątkowych premier, które znajdują pochlebne opinie wśród krytyków i zaskarbiają zainteresowanie widzów. Niestety coraz ciężej oddzielić ziarno od plew.

Jeśli serwis będzie tworzył i – o zgrozo! – kontynuował więcej takich potworków jak Insatiable, to prędzej czy później odbije się to firmie czkawką. Na co konkurencja tylko czeka. A ta rośnie jak na drożdżach i coraz mocniej zabiega o potencjalnych widzów.

Serial Insatiable w serwisie Netflix

[interaction id=”5b9a9798d4b9a92a1b6fb445″]

Bądź na bieżąco z najnowszymi wiadomościami – dołącz do nas w mediach społecznościowych!

Jeśli chcecie być na bieżąco, śledźcie nas na Threads, Facebooku, Twitterze, Linkedin, Reddicie i Instagramie. Zachęcamy również do subskrypcji naszego kanału RSS na Feedly lub Google News. W razie pytań lub sugestii piszcie do nas na [email protected]. Dołączcie do naszej społeczności i bądźcie zawsze na czasie z najnowszymi trendami i wydarzeniami! Nie zapomnijcie wpaść na nasz YouTube.

Zostaw komentarz