Życie ma to do siebie, że ile byśmy się starali, znajdzie jakiś sposób, by upodlić nas, kiedy myśleliśmy, że wszystko ma się ku lepszemu. Przynajmniej to sugeruje czwarta odsłona The Affair, zapowiadając jeszcze więcej problemów, dramatów i rozczarowań.
Jeden skok w bok Noaha kosztował bohaterów serialu sezon słodko gorzkich wzruszeń i dwa sezony cierpień. Pomimo tego, że wszyscy dookoła próbują wygrzebać się z bagna, w które wkręcił ich egocentryczny pisarz, wiele wskazuje na to, że jeszcze sporo wody w rzece musi upłynąć, by zaznali odrobiny spokoju.
Bohaterowie w czwartym sezonie są totalnie osamotnieni z problemami, które ich toczą. Widać, że scenarzyści ani myślą im odpuszczać.
Helen obecnie mieszka w luksusowej posiadłości na zachodnim wybrzeżu wraz z dwójką najmłodszych dzieci i nowym wybrankiem serca. Posiadłość jest przestronna, nowoczesna, ma zabójczy widok na ocean. Kobieta posiada praktycznie wszystko, o czym moglibyście zamarzyć. To olbrzymia zmiana dla kogoś, kto przez lata mieszkał w ciasnej szeregówce na Manhattanie. Drogiej, bo drogiej, ale prezentującej zupełnie inny rodzaj luksusu. Żyć, nie umierać – pomyślicie. A jednak nie potrafi zaaklimatyzować się w Kalifornii, jest pogrążona w smutku i złości.
Była dla Noaha niewyobrażalnie wyrozumiałą żoną, zapewniając mu wręcz cieplarniane warunki do rozwoju, ale to wszystko okazało się dla niego mniej ważne niż chwila zapomnienia. Teraz stara się pozbierać do kupy, spędzać więcej czasu z rodziną, za którą wyruszył na drugi koniec Stanów Zjednoczonych. Próbuje tam na nowo stworzyć dom i odbudować relacje z najbliższymi. Ma nawet trampolinę – ponieważ wydaje mu się, że skakanie na niej to szczyt marzeń nastolatka. Jednakże jest traktowany przez wszystkich z góry. Nawet uczniowie z nowej szkoły robią z nim, co chcą.
Zdrada kosztowała ich więcej, niż mogliby wyśnić w najgorszych koszmarach. Czemu dano upust w drugim i trzecim sezonie, krok po kroku wprowadzając w ich życie coraz głębszą destrukcję. Dla samego Noaha kara była tak dotkliwa – mimo całej antypatii, jaką go darzę – że w ostatecznym rozrachunku czułem, iż twórcy popłynęli o jeden, a może i z dwa mosty za daleko.

Ciągle mamy do czynienia z wypracowanym już stylem prowadzenia narracji.
Odcinek tradycyjnie podzielono na dwie części. Tym razem prezentując rzeczywistość z punktu widzenia wspomnianej dwójki. Całkiem sprawnie przedstawiając różne perspektywy bohaterów na te same zdarzenia. Również klasycznie, wrzucono przebitki z wydarzeń z przyszłości. Tym razem ktoś zaginął. Noah będzie szukał tej osoby z Colem. Co się zdarzyło, że nieprzepadający za sobą mężczyźni połączą siły, dowiemy się zapewne za kilka odcinków.
Kolejny raz zastosowano zabieg, który ma zachęcić nas do oglądania dalej. Niestety to ciągle tanie zagranie, które ma za zadanie wyłącznie zatrzymać widza zmęczonego oryginalnym, momentami niezwykle ciekawym, ale karkołomnym sposobem opowiadania historii.

Co nie znaczy, że jest źle. W nowym sezonie urzekło mnie coś, czego się nie spodziewałem. Najbardziej podobają mi się zarysowujące się dopiero wątki poboczne.
Nastoletni syn, którego matka podejrzewa o to, że jest gejem. Zbuntowany licealista, niezwykle uzdolniony, ale kroczący destrukcyjną ścieżką. Choroba człowieka, który osiągnął niemal wszystko i mógł się cieszyć pełnią życia. Pisarz, który uczy w podrzędnym liceum, aby przeżyć od pierwszego do pierwszego. Pogrążona w dobrobycie i depresji kobieta, tęskniąca za poprzednim stylem życia. Pasywno-agresywna teściowa. Atrakcyjna sąsiadka, czyli potencjalnie osoba, z którą kolejny mąż może pójść w tango. Takie małe rzeczy cieszą, interesują, dodają kolorów opowieści i mocniej osadzają ją w rzeczywistości.

Mimo to czwarty sezon The Affair budzi we mnie mieszane uczucia.
Z jednej strony najnowszy odcinek oglądało się dobrze, z drugiej widać po nim utarty, a wręcz zdarty schemat, który w przypadku poprzednich odsłon sprawiał, iż opowieść była momentami niestrawna. Jeśli jednak przebrnęliście przez wcześniejsze sezony, to warto również dać szansę najnowszemu. A jeśli The Affair jeszcze nie widzieliście, z góry zapowiadam, że jest to opowieść dosyć ciężkiego, a właściwie sennego kalibru, momentami przesadzona, ale ciekawa, świetnie zrealizowana i chwilami z nawiązką wynagradzająca wszelkie wady i niedogodności. Oczywiście pod warunkiem, że nie przeszkadza Wam śledzenie życiowych, chwilami wręcz telenowelowych dramatów pierwszego świata z delikatnym zacięciem kryminalnym.
Serial The Affair na HBO ▶
The Affair (2014) - sezon 4, odcinek 1
Werdykt
Jeszcze raz to samo, wiec przekonanych przekonywać nie trzeba. To ciągle świetny serial, chociaż miejscami irytujący.
2 komentarzy