Lubicie seriale, rozumiem, ale po co Wam Netflix? Jest lepsze rozwiązanie w podobnej cenie

Dariusz Filipek
6 min czytania
Najlepsze seriale są poza Netflixem

Z ostatniej chwili

Miałem zarekomendować znajomej serial na Netflix. Najlepiej jakiś krótki, solidny kryminał. Cofnąłem się do 2018 roku i stanęło na świetnym, ale już leciwym “Bodyguardzie”. Porażka, prawda? Dlatego mam dla Was lepszą propozycję w podobnej cenie.

Wyszedłem z założenia, że Netflix robi sobie jaja – nieładnie, ale ciężko ładnie określić to, co obecnie oferuje nam ten serwis. Za 60 zł miesięcznie otrzymujemy ochłapy. Dostajemy nowości tak miałkie, że nie zaglądam tam już codziennie, jak niegdyś, a raz, góra dwa razy w tygodniu. Robię to bardziej z ciekawości, aniżeli po to, aby coś obejrzeć. Być może są osoby, którym ta biblioteka robi dzień, ale dla mnie wgryzanie się w zsyp cotygodniowego szrotu to skrajna strata czasu.

Żeby wyłącznie nie wieszać psów na serwisie, przyznam, iż od czasu do czasu trafi się tam jakaś przyjemna ciekawostka lub kontynuacja solidnego serialu. Jednak w 2022 roku na Netflix obejrzałem z zainteresowaniem niewiele – pierwszą część przedostatniego sezonu “Stranger Things”, kontynuację “Zadzwoń do Saula”, finał “Ozark” i “All of Us Are Dead”. Nie licząc kilku mniej lub bardziej zajmujących dokumentów w odcinkach, więcej udanych produkcji nie pamiętam.

HBO Max, Disney+ i Prime Video – kombinacja idealna w cenie Netflixa

To się nie opłaca. 60 zł miesięcznie za to, że w najlepszym przypadku obejrzę jeden dobry serial w miesiącu, to nie tylko zdzierstwo, a wręcz nieporozumienie. O wiele częściej sięgam po produkcje wypuszczane przez konkurencyjne serwisy – HBO Max, Disney+, Prime Video, a nawet Canal+ czy Apple TV+.

Mimo to Netflix cieszy się olbrzymią popularnością. Obecnie napędzaną bardziej siłą marki i przeszłymi sukcesami, aniżeli ofertą nowości samą w sobie. Myślę, że w tej chwili jest to bardziej serwis dla tych, którzy mają sporo do nadrobienia lub oglądają coś z braku laku. Ewentualnie zapuszczają swoje latorośle w świat bajek. Widzowie szukający wysokiej jakości nowości mogą mieć z usługą problem.

Subskrybując trzy serwisy – HBO Max, Disney+ i Prime Video – dostaniecie łącznie większą bibliotekę, więcej cotygodniowych premier i to w podobnej cenie. Regularna cena za dostęp do HBO Max to 29,99 zł, za Disney+ zapłacicie 28,99 zł miesięcznie, a promocyjna roczna subskrypcja Prime Video to koszt 49 zł i jeszcze dostajecie darmowy miesiąc. Wychodzi 63 zł, czyli zaledwie 3 zł więcej niż Netflix.

W przypadku HBO Max i Disney+ również istnieje możliwość wykupienia dostępów do serwisów w obniżonych cenach, więc na koniec dnia, jeśli zdecydujecie się na roczne subskrypcje wszystkich trzech usług, zapłacicie za nie w przeliczeniu miesięcznym o wiele mniej, aniżeli za roczny dostęp do Netflixa. Dokładnie będzie to 47,82 zł miesięcznie.

To prawda, że jest możliwość płacenia za Netflix mniej, ale dostajecie wtedy półprodukt – z gorszą jakością obrazu i mniejszą liczbą ekranów.

Seriale? I to jakie!

Taki trójkąt to nie tylko lepsza cena, ale to, co najważniejsze, czyli ciekawsze widowiska. Tegoroczne seriale na HBO Max, Disney+ i Prime Video robią wrażenie. Pierwsza usługa dała nam w tym roku świetny erotyczny komediodramat “Minx” czy fabularną wersję dramatu Michaela Petersona w “Schodach”. Na ekrany trafił zajmujący kryminał “Tokyo Vice” zabierający nas do Japonii. Z kolei sportowy “Lakers: Dynastia zwycięzców” okazał się strzałem za trzy punkty. Na HBO Max mogliśmy obejrzeć także superbohaterskiego “Peacemakera” oraz oparty na faktach policyjny serial “Miasto jest nasze”. Ponadto na początku roku pojawiła się tam genialna kontynuacja “Euforii”.

Warto sprawdzić, chociażby aplikację HBO Max na początek, żeby przekonać się, co Was omija.

Na Prime Video wrócił Harry Bosch w serialu “Bosch: Legacy”, którego przyjęto równie gorąco, co “Boscha”. Właśnie oglądamy trzeci, prześwietny sezon “The Boys”. To na Prime Video obejrzycie także niezłego, chociaż mającego problemy “Reachera” oraz niedocenione, nieidealne, ale warte Waszego czasu “Poza granicą” i “Nocne niebo”, jeśli lubicie sci-fi.

Z kolei na Disney+ w tym roku dostaliśmy seriale od Marvel Studios – świetną “Ms. Marvel” i nieco przestrzelonego, ale znośnego “Moon Knighta”. Nie zabrakło nowej historii ze świata Gwiezdnych wojen – nie niesamowitego, ale przyjemnego “Obi-Wan Kenobiego”. Wreszcie mogliśmy obejrzeć bez kombinowania hity dla dojrzalszej widowni, czyli dwa świetny seriale – “Pam i Tommy” oraz jeszcze lepszą “Zepsutą krew”.

Subskrypcje tych trzech serwisów to gwarant mnóstwa świetnej rozrywki w znośnej cenie. Dlatego nie rozumiem, dlaczego Wy się dalej męczycie i subskrybujecie Netflix?

Bądź na bieżąco z najnowszymi wiadomościami – dołącz do nas w mediach społecznościowych!

Jeśli chcecie być na bieżąco, śledźcie nas na Threads, Facebooku, Twitterze, Linkedin, Reddicie i Instagramie. Zachęcamy również do subskrypcji naszego kanału RSS na Feedly lub Google News. W razie pytań lub sugestii piszcie do nas na [email protected]. Dołączcie do naszej społeczności i bądźcie zawsze na czasie z najnowszymi trendami i wydarzeniami! Nie zapomnijcie wpaść na nasz YouTube.

Zostaw komentarz