John Landgraf od kilku lat nie tylko śmiało prezesuje kanałom z rodziny FX Network, ale również bacznie dzieli się swoimi przemyśleniami dotyczącymi branży telewizyjnej. Od dawna twierdzi, że seriali produkuje się zbyt wiele. A w tym roku będzie ich jeszcze więcej.
Według danych przedstawionych przez Landgarfa w 2018 roku musicie przygotować się na 487 nowych sezonów seriali, które zostaną pokazane w Stanach Zjednoczonych. Jego zespół badawczy nie zaliczył do tego grona produkcji nieanglojęzycznych, telenowel, odcinków specjalnych, programów dla dzieci oraz seriali trwających krócej niż 15 minut.
Ciągle przoduje kablówka. I chociaż jest to jedyny segment rynkowy, gdzie mamy spadek w porównaniu do zeszłego roku, to właśnie tam widzowie zobaczą aż 175 seriali. Na kanałach premium ma ich być 42. Stacje ogólnodostępne ciągle produkują sporo, bo wypuszczą aż 153 pozycje. Co oczywiste rośnie streaming. Na serwisach SVOD takich jak Netflix, Hulu i Amazon Prime Video, zobaczymy aż 117 widowisk.
Wzrost nie jest znaczący, bo obejrzymy 32 seriale więcej niż przed rokiem. Jednak to właśnie w 2017 poczułem, że powoli nie wyrabiam i ostatecznie nie wyrobiłem. Pojawiło się tak wiele nowych, dobrych sezonów. Szczególnie na Netfliksie, który z roku na rok proponuje swoim widzom coraz więcej, coraz lepszych produkcji.
Skok jest niesamowity. Zaledwie 15 lat temu nie było Netflix Original, a obejrzeć mogliśmy zaledwie 182 seriale. Doskonale pamiętam te czasy, kiedy po zakończonym sezonie ulubionej produkcji, narzekało się, że nie ma czego oglądać. Teraz narzeka się, że brakuje czasu, by obejrzeć wszystko. Ostatecznie to świetna sprawa, chociaż nie można ukryć, że rośnie nam w śpiesznym tempie grupa osób uzależnionych od oglądania seriali. Do której – niestety czy stety – sam się zaliczam.

Źródło: Variety