Smak stokrotek serial netflix recenzja
3/10
Recenzja serialu Smak stokrotek (źródło: Netflix; edycja: Popkulturyści)
in

SMUTNESMUTNE SUPER!SUPER! SZOKSZOK LOLLOL OkropneOkropne

Smak stokrotek – sezon 1 – recenzja kryminalnego serialu Netflixa

https://www.youtube.com/watch?v=JSazlXNUr58

Po Smak stokrotek sięgnąłem bez wgryzania się w recenzje czy opinie widzów, bo uwielbiam dobre kryminały, które mnie zaskakują. Nawet te generyczne, ale dostarczające interesujące i dobrze opowiedziane historie. Ba, czasem z braku laku mogę nawet obejrzeć coś słabszego, byle rozerwać się przy jakimś pełnokrwistym dochodzeniu.

Smak stokrotek niestety rozrywał mi najwyżej serce, gdyż straciłem sześć godzin na tę mierność nad miernościami. To jeden z tych seriali, który po 15 minutach nawołuje z ekranu, iż będzie słaby i że mamy jeszcze szansę bezpiecznie go wyłączyć, zapomnieć, zabrać się za coś faktycznie pochłaniającego. Najgorsze jest to, że po tym kwadransie robi się tylko gorzej. Doszedłem nawet do momentu, w którym oglądałem serial po kilkanaście minut dziennie, żeby tylko go zrecenzować i zapomnieć. Dłuższe posiedzenia objawiały się bólem niemal fizycznym. Tak głupie i słabo zrealizowane jest to dziadowskie widowisko, że aż głowa boli.

Smak stokrotek otwiera się typowo, bo od zaginięcia młodej dziewczyny.

Takiej, która licho się prowadziła. Do poszukiwań dołącza osoba z zewnątrz, funkcjonariuszka Straży Obywatelskiej (w tej roli Maria Mera, aktorka sprowadzająca grę do jednej miny). Krok po kroku wynosi na światło dzienne brudy galicyjskiej prowincji. Bardzo szybko okazuje się, że podobnych przypadków było więcej, a lokalny policjant, który tymczasowo z nią współpracuje, nie tylko nie jest skory pomagać nieco dziwnej i skrywającej wiele tajemnic koleżance po fachu, co chce podkopać jej pozycję w oczach zwierzchnika.

Smak stokrotek (Netflix)
Smak stokrotek (Netflix)

Brzmi interesująco, prawda? Jednak tak nie jest.

Serial napakowano mnóstwem postaci pobocznych, których obecność nie ma większego sensu i ostatecznie ich wątki są porozciągane do granic absurdu, kiedy wziąć pod uwagę ich rolę w fabule. Przez co nudzą i zawodzą. Mamy również niemal telenowelowe wątki społeczne i osobiste, których rozwijanie woła o pomstę do nieba. Sam kręgosłup fabularny, czyli dochodzenie, jest tak grubymi nićmi szyty, że pęka w szwach i ostatecznie jawi się jako jeden wielki absurd.

Rzadko to robię, ale w tym przypadku napisze, że odpowiedzialni za scenariusz, powinni zająć się czymś innym. Może filatelistyką, może niech opiekują się żyrafami – czymkolwiek, tylko niech nie tworzą więcej seriali. Ten jest tak napuszony przemądrzałymi odwołaniami, że momentalnie wpada w skrajną grafomanię.

Smak stokrotek (Netflix)
Smak stokrotek (Netflix)

W Smaku stokrotek nie potrafili nawet ugruntować w rzeczywistości pojedynczych zdarzeń.

Te wypadają żenująco. Jestem niemal pewien, że napisano je na kolanie, bez szczególnego sprawdzania, czy jest sens to w ogóle kręcić. Nawet nie wiem, który z wątków był najgorszy. Dostarczono tak wiele słabych wydarzeń, że ciężko wybrać największego potworka.

Rzucę jednym przykładem, kiedy kolega zrobił koleżance nagie zdjęcia i wpuścił je w sieć, bo ona odrzuciła jego amory. Spotykają się później, a dziewczyna jest na niego zła, bo nie chciała, żeby wszyscy mogli je zobaczyć. On mówi, że ich nie wrzucił do internetu, że ukradli mu dysk twardy, na którym były te fotografie. Znowu są przyjaciółmi – hura! Chwilę później widzimy, że ta sama dziewczyna idzie sobie spokojnie ulicą, aż tu dwóch wyrostków pod wpływem tych zdjęć postanawia ją wciągnąć do samochodu i zgwałcić. Nic z tego. Do akcji wkracza jej były nauczyciel, który najwidoczniej paraduje ze strzelbą po ulicy i odstrasza brutali wystrzałem w powietrze. Nauczyciel odwozi przestraszoną nastolatkę do domu. Z dwa odcinki wcześniej podał jej środki otumaniające, żeby samemu się z nią brzydko zabawić. Co za absurd.

Smak stokrotek (Netflix)
Smak stokrotek (Netflix)

Gdyby poprzeć to jeszcze jakąś znośną realizacją to mógłbym nieco serialowi odpuścić.

Jednak tu nawet zdjęcia zawodzą. Szczegóły, które nie mają kompletnie znaczenia, są przez operatorów podawane z taką pieczołowitością, że oczy pieką. Jednocześnie mamy momenty, w których są faktycznie ważne wydarzenia, które chciałem dobrze zaobserwować, ale kamera bardzo szybko od nich ucieka.

Podobnie rzecz się ma z pracą reżyserską, chwilami przypominającą najlepsze czasy Zespołu Filmowego Skurcz. Kiedy lekka przepychanka na posterunku kończy się niemal kawalerią z bronią wycelowaną w skłóconych, już wtedy robi się dziwnie. A to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Jest taka scena, w której widzimy zamaskowanego jegomościa, wyskakującego z lasu jak Dżin z lampy. Celuje w naszą bohaterską protagonistkę i broń trzęsie się mu, jakby miał zaawansowanego parkinsona. Dziecinada. Bez przesady, drodzy moi.

Dodajmy do tego ogólny odbiór serialu, który wygląda jak zrealizowany za budżet nie większy niż proporcjonalna liczba odcinków Na Wspólnej i już wiecie, że mogłem czuć lekkie palpitacje. Tym bardziej że aktorzy również grali, jakby nie mogli. To jest po prostu straszne. Delikatnie rzecz ujmując, bo obiecałem sobie mniej przeklinać.

Smak stokrotek (Netflix)
Smak stokrotek (Netflix)

Netflix pod wpływem oszałamiającego sukcesu Domu z papieru postanowił otworzyć w Hiszpanii hub produkcyjny.

Jeśli w przyszłości efektem tego będą takie potworki, jak kupiony od TVG Smak stokrotek, to lepiej już dziś zwinąć interes lub mocno przemyśleć strategię, bo za ścierwa pokroju opisywanego, niezbyt serdecznie podziękuję. Jedyny powód, dla którego to widowisko nie ma niższej oceny, to fakt, iż mimo wszystko serial jest lepszy od Zemsty Fu Manchu i August Underground oraz nie zawodzi beznamiętnie jakąś durną ideologią. A poza tym jest okropny, głupi, ślimaczy się niesamowicie i odradzam go nawet największym wrogom. Wynudziłem się krańcowo, wykląłem go od najgorszych i mam nadzieję, że więcej na taki syf nie trafię.

Serial Smak stokrotek w serwisie Netflix >>

Dodaj nas do ulubionych

Jeśli chcecie być na bieżąco, możecie śledzić nasz Facebook, Twitter, Reddit bądź Instagram. Zachęcamy również do subskrypcji naszego kanału RSS na Feedly lub Google News. Piszcie na [email protected], gdybyście mieli jakieś pytania lub sugestie.

Recenzja serialu Smak stokrotek (tytuł angielski: Bitter Daisies; tytuł hiszpański: O sabor das margaridas) (sezon 1) (2018) (TVG/Netflix)
3/10
3/10

Werdykt

Smak stokrotek jest tak zły, że aż boli. Trzymajcie się z daleka od tego miernego potworka.

15 komentarze

  1. Ma kilka wad ale bez przesady. Jest w klimacie tych gdzie właśnie kropla drąży skałę, gdzie trzeba się skupić i zwracać uwagę na szczegóły by zrozumieć całość. Widocznie dla recenzującego za ciężki kaliber i za dużo materiału. Radze coś lżejszego dla wolnego umysłu. Może Riverdale lub wieczór kabaretowy w Polsacie.

          • Mega słaba odpowiedź, jak na kogoś po studiach dziennikarskich. Wyzywanie i przyrównanie do szympansa nie przystoi. A serial nawet ciekawy, sposób narracji trochę telenowelowy ale przecież powstał na rynek hiszpański i latynoamerykański, więc uwzględnia gusta tamtych widzów jest parę byków, ot chociażby po odbiciu córki policjanta z rąk tutora/ nauczyciela nie zbadano DNA z krawędzi kubka i resztki jego zawartości – środki nasenne podawane nieletniej w związku z wszystkimi okolicznościami spokojnie wpakowalyby go na dołek do przesluchan i pozbawiły pracy, a tu tak po prostu go wypuszczają jakoby bez dowodów. Wpadka scenarzysty- nie skonsultował się z ekspertem podczas kręcenia tej sceny…. Trzymanie dowodów rzeczowych w warsztacie gołymi rękami (kontaminacja śladów, hello pani inspektor)… Ale tragedii nie ma.
            Polecam obejrzeć 2 sezon jest lepiej…Ocenaa 6/10Ps. Panie redaktorze: Pamieta pan nasze kryminały.np. “Kryminalnych”? Tam dopiero były żenujące wpadki: np. S01odc01 na dzień dobry Mareczek znajduje w błocie pistolet i od razu wie że to ten z napadu na spozywczaka tak bez badań porównawczych że znalezionym pociskiem :na oko już wie że to ten…? O CSI Miami nawet nie wspomne…

          • Słaba, słaba, ale niektórzy mnie po prostu osłabiają i tracę czasem okazję, żeby siedzieć cicho.

            W przypadku tego serialu to nawet nie tylko pomniejsze wpadki mnie irytowały, ale jako całokształt czułem się wkręcony w głupawkę na poziomie wariat.

            Potrzebowałem coś napisać o drugim sezonie i go, niestety, włączyłem. Nie wiem, czy jest lepiej, czy jest gorzej, ale nadal jest słabo. Kryminalni czy CSI Kryminalnymi i CSI, ale serial po prostu powinien być dobry, a ten to żaden Mindhunter nie jest. Jeśli komuś się podoba to super, ja nie mam z tym problemu, ale jakieś dziwne ataki osobiste niektórych (a byłe tego więcej przed wyłączeniem Disqus), bo mnie się nie podobało, jest nie tyle słabe, jak w moim przypadku, a zwyczajnie niezdrowe.

  2. Bardzo żałuję, że nie przeczytałam tej recenzji wcześniej. Zgadam się na 100% z każdym słowem. W życiu nie oglądałam czegoś tak żenującego. Została mi jedna godzina do obejrzenia. I nie wiem, czy nie będzie to pierwszy serial kryminalny, przy którym sobie chyba daruję zakończenie. Mąż odpadł po trzecim odcinku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Napisał Dariusz Filipek

Redaktor naczelny. Przez lata nieszczęśliwie związany z e-commerce. Ogląda, czyta, słucha, pisze, rysuje, ale nie zatańczy. Publikował na łamach serwisów różnych i różniastych.

Impostor recenzja horror
6/10

Impostor (2019) – recenzja horroru, który trafi do wyrobionego widza

the loudest voice serial showtime-fox-news russell crowe fox news Roger Ailes

Russell Crowe w serialu The Loudest Voice jako Roger Ailes