91 zł. O taką dzienną stawkę walczą statyści. Postulatów jest sporo. Pismo z nimi jest rozsyłane do agencji zajmujących się obsługą statystów. Na razie wiem o zaledwie jednym przedsiębiorstwie, które łaskawie się zreflektowało. Reszta milczy. Co nie dziwi, gdyż sami zainteresowani nie mówią jednym głosem.
Niektórzy nie chcą zmian i dobrze im na skromnym dorobku, pomimo tego, że 91 zł za osiem godzin pracy to ciągle mniej niż minimalna stawka godzinowa w Polsce, która wynosi 13,70 zł. Co prawda nie dotyczy ona umów cywilnoprawnych, ale kiedy słyszy się, iż wypłaca się po 3,75 zł za godzinę pracy przy statystowaniu, gołym okiem widać, że coś jest mocno nie tak.
Wśród statystów jest grupka, której wystarczy miłe słowo od specjalistów od PR. Ponadto ich strajk jest przede wszystkim wirtualny. Na jednej z grup o statystowaniu wrzucono zdjęcie z zupełnie niepowiązanym ze sprawą strajkiem kobiet, podmieniając napisy na banerach. Tak to właśnie wygląda. Chociaż zainteresowani celują wysoko, starając się o szacunek do ich pracy, wyrażony w złotówkach.

Zatrważa fakt, iż w tym środowisku pojawiają się głosy, które nie przejawiają potrzeby zmian. Niektórzy martwią się o kondycję firm, które parają się dostarczaniem statystów na plan. Zapominając jednocześnie, że niejednokrotnie dniówka dla topowego aktora jest wyższa, niż dla wszystkich stonek – jak o statystach pogardliwie mówi się w branży – które pojawiają się w ten sam dzień na planie filmu, serialu czy programu telewizyjnego. A jednocześnie zapominają, że są niezbędnym elementem większości widowisk. I to jest ich najmocniejsza karta przetargowa.

Na facebookowym fanpage’u Polski Związek Statystów przeczytałem wpis, gdzie padają gorzkie słowa rozgoryczonej kobiety, która chce, by jej praca była wynagradzana na poziomie nieurągającym jej godności.
Postanowiła zbierać podpisy pod słusznymi postulatami, polepszenia warunków pracy, nie tylko dla niej samej, ale również koleżanek i kolegów po fachu. Jednak spotkała się z oporem. Na około 300 statystów na planie, podpis pod postulatami dostała od zaledwie 34 osób.
https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=2064352073605370&id=1203897966317456
Kwestią osobną jest stosunek do siebie i pracy, którą się wykonuje. Niestety z tym ciężko walczyć, bo ludzie są różni i różnie mają poukładane w głowie. I w tym momencie zaczynam zdawać sobie sprawę, dlaczego świat filmowy nazywa statystów pogardliwie bydłem. Bo część, zamiast walczyć o swoje prawa, faktycznie zachowuje się jak bydło. Tak długo, jak nie zaczną wytaczać procesów przeciwko firmom wyspecjalizowanym w nowoczesnym niewolnictwie, mówić jednym głosem, zmiany będą najwyżej iluzoryczne, chwilowe, a problem zostanie.

Na początku całej mojej zabawy w pisanie o popkulturze, wbiłem się w czas, gdy rozpoczął się strajk scenarzystów w Stanach Zjednoczonych. Hollywood stanęło. Wiele produkcji się posypało. Tamtejsza gildia była silna, zjednoczona na ulicach, w mediach i w sieci. Większość postulatów odhaczono. Jeśli nie chcecie iść do sądów, może czas wziąć przykład z WGA i nie kłócić się między sobą, jak dzieci, nie spoczywać na masowym lajkowaniu wpisów, tylko zorganizować i wywalczyć wszystko to, co jest do wywalczenia.
Jeśli jesteś zainteresowany sprawą, przeczytaj również:
- Zawód: Statysta. Nie warto robić za kukłę na planie filmowym
- Życie za 3,75 zł na godzinę. Netflix zatrudnia statystów za psie pieniądze
Źródło materiałów: SEPA