Turecki przekręt, czyli sposób na tani Netflix z Turcji już za 12 zł

Dariusz Filipek
Dariusz Filipek 37 wyświetleń
3 min czytania
AAA tani Netflix Turcja 12 zł - grzmiałyby ogłoszenia w gazetach codziennych, gdyby ktoś je jeszcze czytał. (grafika: stock; logo: Netflix; edycja: Popkulturyści)

Kiedyś Wasi rodzice przywozili z Turcji tanie jeansy, a teraz Wy możecie zdobyć niedrogi Netflix zakupiony wirtualnie na terenie owego kraju.

Na chwilę przed tym, jak w powszechnej świadomości zaistniał tani Netflix z Turcji, Allegro zmieniło regulamin i wykosiło z serwisu tanie konta do opisywanej dziś platformy streamingowej. Zostały wyłącznie oferty-niedobitki, które w większości nie oferują już tak dobrych warunków, jak te, z którymi można było spotkać się wcześniej. Jeszcze niedawno w okolicy nawet 1 zł można było nabyć na wyłączność konto o wartości 52 zł, które działało na czterech urządzeniach jednocześnie przez miesiąc.

Obecnie trzeba liczyć się z tym, że kupując Netflix na Allegro, sprzedawca rozbije produkt na cztery ekrany, więc będziecie korzystali z serwisu wraz z trójką nieznajomych. I to pewnie również niedługo potrwa. Ten cyrk trwał na Allegro od ponad roku, o czym grzmieli niemal wszyscy. Jednak przyszła kryska na Matyska. Tak jakby.

Polak matką wynalazków.

Turecki przekręt polega na tym, że użytkownicy instalują w przeglądarce internetowej wtyczkę do zmiany wirtualnej geolokalizacji. Po czym wchodzą na witrynę Netflixa korzystając z tureckiego adresu IP. Tradycyjnie kupują tam konto za pomocą karty płatniczej, wybierając jeden z pakietów. Ceny są o wiele przystępniejsze niż u nas. Podaję je orientacyjnie, gdyż ostateczna kwota, jaką się wydaje, zależy od dziennego przelicznika tureckiej liry w Waszych bankach:

  • Plan podstawowy (jeden ekran) – 15.99 lir, czyli około 12 zł (w Polsce 34 zł)
  • Plan standardowy (dwa ekrany) – 27.99 lir, czyli około 21 zł (w Polsce 43 zł)
  • Plan premium (cztery ekrany) – 39.99 lir, czyli około 31 zł (w Polsce 52 zł)

Po zakupie wyłączają wtyczkę, logując się ponownie z Polski i ciesząc serialami i filmami z naszego podwórka – informuje spryciarz z Peppera. W ten sposób abonament można odnawiać w nieskończoność, chyba że Netflix zabezpieczy się przed tym przekrętem.

Polak potrafi.

Januszujemy, kiedy kupujemy. Januszujemy, kiedy sprzedajemy. Januszujemy nawet wtedy, kiedy wyrzucamy śmieci i korzystamy z Netflixa. Co tu kryć, większość Polaków to Janusze życia i Netflix pojawiając się w Polsce, nie przewidział tego, że nie lubimy zbyt wiele wydawać na kulturę. Nie uczęszczamy zbyt tłumie i często do kin, a Netflixem dzielimy się ze znajomymi, by płacić jak najmniej. Resztę przeznaczamy na używki, buty do biegania, podróże zagraniczne, schabowe, makaron, leki przeciwbólowe, ser i używane niemieckie samochody sportowe… Co z jednej strony jest zrozumiane, gdyż nie jesteśmy jeszcze panami świata, ale z drugiej trochę nieuczciwe. W końcu nakręcenie tych seriali i filmów kosztuje, a finansowy środek ciężkości przenosimy na innych.

Jednak jeśli Niebo nie istnieje, to nic nam nie grozi – myśli taka pani albo pan Janusz. Z jeszcze innej strony na to patrząc, nie ma w dekalogu zapisu upraszającego wiernych o niekorzystanie z takich hakerskich ruchów karate. Nawet Watykan się w to nie wtrąca. Co nie znaczy, że w ten sposób nie szkodzimy platformie, która ubarwia nasze życie w dziesiątki nowych widowisk każdego miesiąca.

Polak, Turek, dwa bratanki, i do szabli, i do Netflixa.

W tym przypadku warto raz jeszcze wrócić do tematu planu Ultra, który testują tęgie głowy w Netfliksie (tak, ciągle to robią – sprawdzam co kilka dni) i w swym obłąkańczym zacietrzewieniu nie mogą przestać. Najwidoczniej testowanie komuś się tam spodobało. A wręcz weszło w krew.

Straszenie w naszym kraju ludzi ceną wahającą się od 60 kilku do 70 kilku złotych jest decydentom z Los Gatos w smak. Jednak zakładam, że nieco obejdą się tym smakiem, jeśli kiedyś faktycznie wprowadzą Ultra na stałe i okaże się, że większość moich rodaków uda się wtedy w wirtualną podróż do Turcji. A jeśli i z tym sobie Netflix poradzi, istnieje spore prawdopodobieństwo, że wymyślimy coś zupełnie innego.

Podziel się artykułem
Śledź
Redaktor naczelny. Przez lata nieszczęśliwie związany z e-commerce. Ogląda, czyta, słucha, pisze, rysuje, ale nie zatańczy. Publikował na łamach serwisów różnych i różniastych.
10 komentarze