“Teza” odziera widza ze złudzeń, pokazując boleśnie prawdziwe, najczęściej skrywane pod maską wstydu oblicze przeciętnego człowieka, który po cichu pławi się w różnych formach przemocy.
Zanim obejrzycie “Tezę”, odpowiedzcie sobie na pytanie, czy byliście kiedyś agresywni wobec innej osoby? Przejeżdżając obok wypadku samochodowego, kusiło Was, by spojrzeć na zmasakrowane ofiary? Może to było “tylko” zwierze potrącone przez samochód? Z ciekawości rzuciliście okiem na film z prawdziwej egzekucji, który bez problemu można znaleźć w sieci? Sami okaleczaliście się, by poczuć ulgę i z lekkim, ale w jakiś przedziwny sposób przyjemnym przerażeniem obserwowaliście uchodzącą z Was krew? A może tylko bezpiecznie lubicie oglądać zbrodnię w filmach czy serialach lub wyobrażacie sobie potworności, zatapiając się w prozie? Wielu z Was kilkakrotnie odpowie na te pytania twierdząco, po cichu, nie dzieląc się tym z innymi. Ponadto wyobrazicie sobie inne, bardzo podobne sytuacje, które można śmiało dorzucić do tej listy. Niektórzy się lekko zawstydzą, ale podskórnie rozumieją swoją naturę. Jesteśmy zafascynowani przemocą i nierzadko się jej oddajemy, ponieważ jest wpisana w kod genetyczny każdego, nawet najświętszego ze świętych. Tylko wtedy, gdy pojmiecie, co siedzi w Waszych głowach, zrozumiecie Angelę, główną bohaterkę filmu Alejandro Amenabara, dla którego “Teza” była przepustką do Hollywood, gdzie nakręcił między innymi “Innych” z Nicole Kidman.
Hiszpańska “Teza” to wyprodukowane za grosze kino grozy, które w 1996 roku zaskoczyło widownię nietuzinkowym pomysłem i interesująco zarysowaną intrygą.
Angela (Ana Torrent), studentka filmówki, szuka do swojej pracy dyplomowej zakazanych filmów. Twardo obstaje przy tym, iż chce ubogacić swoją wiedzę, a tym samym swój materiał naukowy. Aczkolwiek dobrze wie, że to tylko pozory. Ona chce zobaczyć prawdziwy ból na ekranie. Początkowo z bezpiecznej odległości.
Dziewczyna zwraca się z prośbą do swojego profesora, by dokopał się do takich produkcji, które można znaleźć w uczelnianym archiwum. Jednak starszy mężczyzna na miejscu trafia na coś większego, okropniejszego, skrajnego – film snuff, na którym uwieczniono obrzydliwy mord na młodej kobiecie. Na kasetę VHS nagrano tortury i egzekucję jednej ze studentek, którą uznano kilka lat wcześniej za zaginioną. Nie było wiadomo, co się z nią stało – wiele osób utrzymywało, że po prostu uciekła. Nie uciekła. Została bestialsko zamordowana, a jej śmierć uwieczniono.
Serce profesora nie wytrzymało tego, co obejrzał, a taśmę z egzekucji wykradła Angela. Wraz ze swoim pokręconym kolegą, który ma świra na punkcie ostrych filmów, rozpoczęli prywatne śledztwo. Szybko odkryli, że morderstw było więcej i stoi za nimi ktoś związany z uczelnią. Być może jest to jeden ze studentów, który korzysta z takiej samej kamery, jaką nagrano tortury na dziewczynie. Jednak, zamiast iść na policję, jak normalni ludzie, sami starają się dociec, co się stało, a tym samym rozpoczynają niebezpieczną grę z mordercą.
Kobiety swoje dzikie fascynacje ukrywają o wiele lepiej niż mężczyźni.
Liche, ale na szczęście jeszcze funkcjonujące społeczne normy po cichu nakazują, żeby niektóre rzeczy zatrzymywały dla siebie. Jednak naszej biologii nie da się oszukać i przy odrobinie wysiłku można wejść w umysł kobiety, której fantazje na temat seksu i przemocy są nierzadko o wiele jaskrawsze i skrajniejsze niż faktyczna męska przemoc fizyczna czy seksualna.
Uwielbiamy podglądać i w ten sposób większość zaspokaja swoją potrzebę obcowania z popędami idącymi w skrajności. Zupełnie jak Angela, którą przeszywają dreszcze rozkoszy i niepokoju, gdy z bezpiecznej odległości obserwuje cierpienie. Wstydzi się swojej fascynacji, ukrywa ją, bo nie chce być postrzegana jako uszkodzony towar odstający od reszty społeczeństwa. Jednocześnie podskórnie marzy o przespaniu się z mordercą. Wróć. Ona chce się z nim pie***lić, a najchętniej żyć niekoniecznie długo, ale najpewniej cholernie szczęśliwie. Jednak, gdy robi się naprawdę niebezpiecznie, zauważa, że fantazja nijak ma się do rzeczywistości.
Wielu mężczyzn dochodzi do momentu, w którym kobiety zdradzają, że kręcą je rzeczy, których jednocześnie się obawiają – zbrodnia, przemoc czy wyjątkowo ostry lub w jakiś sposób niebezpieczny seks. Ostatecznie fantazja, przynajmniej dla większości, po zbiciu z rzeczywistością, okazuje się zaskakująco odpychająca. Do tego miejsca doszła właśnie Angela, która niekoniecznie zastała to, czego się spodziewała. Podglądanie zbrodni to zupełnie inna bajka niż igranie z własnym życiem.
Odarcie Angeli z dziewczęcej bylejakości, którą kino serwuje nam do znudzenia i pokazanie natury kobiety to siły napędowe “Tezy”.
Poza tym, że sama intryga jest zajmująca, cieszy, iż nie dostaliśmy kolejnego zlasowanego psychopatycznego mordercy. Zamiast tego wykorzystano nasze zwierzęce instynkty, które ubrano w zajmującą formę filmów snuff i kogoś, kto przeszedł przez cienką granicę między fascynacją a realizacją tlącej się w wielu z nas brutalnej żądzy zadawania bólu.
Doceniam również to, że większość akcji rozgrywa się w szkole filmowej. Niby nic wielce wyjątkowo odkrywczego, a kręci o wiele bardziej niż świetnie wykonane horrory z drobiazgowo rozplanowanymi jump scare’ami, które – nie wiedzieć dlaczego – rozgrywają się przeważnie w lesie.
W pewnym momencie pytanie o to, kto zabił, staje się wyzwaniem dla widza i niemal do samego końca nie jesteśmy pewni oblicza mordercy. Z drugiej strony przyznam, że historia jest dosyć grubymi nićmi szyta, a niektóre zdarzenia czy zachowania bohaterów są dziwaczne. Ponadto “Teza” miejscami brzydko się zestarzała. Są aspekty techniczne, które przy trzecim podejściu do tego filmu po prostu odpychają. Praca kamery nie należy do najsolidniejszych i widać, że film musiał zmierzyć się ze skromniutkim budżetem.
To nie jest widowisko idealne, ale dla fanów szeroko pojętego kina grozy “Teza” powinna być lekturą obowiązkową, niemniej ważną niż “Milczenie owiec” czy “Lśnienie”.
To inna kategoria jakościowa, ale film Amenabara, zupełnie jak przytoczone, nie tyle próbuje nas straszyć, ile przede wszystkim nakreśla przerażającą prawdę o nas i nie boi się używać w opowieści mocnych obrazów. Bo chociaż hasło “seks i przemoc” stało się synonimem zepsucia, to tak naprawdę te dwa popędy napędzają ludzkość od zawsze. Bez nich nie przetrwalibyśmy jako gatunek. “Teza” rzuca na to nieco filmowego światła.
Oglądaj film “Teza” w serwisie Rakuten, Ipla lub Itunes >>
Recenzja filmu "Teza" ("Tesis")
Werdykt
To nie jest widowisko idealne, ale dla fanów szeroko pojętego kina grozy “Teza” powinna być lekturą obowiązkową, niemniej ważną niż “Milczenie owiec” czy “Lśnienie”.