Okultystyczny The Chosen One zabiera nas w mroczne bezkresy mokradeł Pantanal. Odważni, którzy się na brazylijski serial skuszą, czy raczej nabiorą, muszą przygotować się również na to, iż z odcinka na odcinek coraz mocniej będą grzęźli w tym bagnie.
W The Chosen One trójka lekarzy wyrusza zaszczepić odseparowaną społeczność na szalejącą mutację wirusa Zika. Jednak na miejscu spotykają się z niechęcią ze strony osadników, którzy zawierzyli swoje życia lokalnemu bóstwu – mężczyźnie w bieli, uzdrowicielowi i obiektowi kultu. Po co komu lekarz, skoro mają pod ręką prywatnego cudotwórcę, prawda? Wywraca on do góry nogami świat lekarzy, którzy zmagają się z dziwactwami mieszkańców. Ci początkowo ich wyganiają, później oszukują, następnie zamykają pod kluczem i torturują, a w międzyczasie starają się do siebie przekonać. Bohaterzy uciekają, żeby zaraz wrócić; godzą się, żeby chwilę później znowu pójść na noże. I ta niekonsekwencja obu stron jest nieledwie żenująca.
The Chosen One korzysta z interesującego pomysłu – przeciwstawienia nauki rzeczom z pogranicza magii. I chociaż jest to świetny punkt wyjściowy, to na tym punkcie cała świetność się kończy. Zamiast hardej walki o przetrwanie i studium problemu, dostaliśmy bohaterów zachowujących się jak liście na wietrze, którzy podchodzą do rzeczy niczym naiwne dzieci. Nie spodziewajcie się również fantastyki naukowej, która porwie lub zmrozi krew w żyłach.
Jednocześnie postawiono widza w pozycji, w której powinien kibicować lekarzom – nawet nie tyle w zaszczepieniu mieszkańców wioski, ile w wyjściu z sytuacji bez szwanku. Szkoda tylko, że bohaterzy są byle jacy – nakreśleni tak grubymi kreskami, że aż nieciekawi. Z drugiej strony jest cały sekret tytułowego Wybrańca, jego uzdrowicielskich zdolności oraz tajemniczego płynu, którym się posługuje. To wszystko miało intrygować. Jednak ostatecznie niewiele się wyjaśniło. Tym samym wydarzenia przygniatające lekarzy do ściany i tajemnica Wybrańca były psu na buty. Irytujące.
Sam Wybraniec zachowywał się jak wariat, którego charyzmę zgniata podrzędny proboszcz na dowolnej podkarpackiej wiosce.
Wcielający się w niego Renan Tenca zagrał beznadziejnie. Jego teatralność dosłownie mnie drażniła. Reszta ekipy nie była tak słaba, ale brakowało na planie reżysera, który potrafiłby ten cyrk poprowadzić w znośnym kierunku. Łącznie z główną bohaterką, w którą wcieliła się Paloma Bernardi. Ta rola była wyjątkowo niewdzięczna, bo jej postać napisano jako idiotkę udającą inteligentną osobę. Podobnie było z jej serialowymi kolegami po fachu.
Twórcy nie silili się na oryginalność i fabuła produkcji Netflixa to pomysły świetnie znane z innych widowisk. Zaczerpnięte z Kultu czy The Green Inferno, uzupełnione małą dozą fantastyki naukowej. Jednak to, co w tamtych widowiskach się sprawdzało, tutaj wypadło krańcowo głupio, niedorzecznie i jest dalekie od profesjonalnego scenopisarstwa, które dodatkowo ubija marna realizacja i bezpłciowa gra aktorska. A z tego wszystkiego, chyba najbardziej irytowało i odpychało mnie nieumiejętne, wręcz żenujące posługiwanie się kliszami. Wszędobylskie wariacje wokół krzyży, białe szaty, tygrys w klatce i serialowa pseudoreligia dopełniły obraz pokraczności.
Gdyby to jeszcze jakoś wyglądało, to przynajmniej The Chosen One oglądałoby się przyjemniej. Jednak taniość biła nieledwie po oczach i dosłownie bolała. Mam świadomość przepięknych widoków, które oferuje Pantanal, jednak dostałem krańcowo przeciętne, wręcz leniwe zdjęcia. Kompletnie nie oddają bogactwa tego przepięknego zakątka Ameryki Południowej. Serial wygląda biednie i sprawia wrażenie nakręconego w kilkanaście dni. Bez polotu, pomysłu i sznytu.
Zainteresowanie historią stopniało niemal do zera w okolicy połowy sezonu, a dwa ostatnie odcinki były tak żenujące i niedorzeczne, że ledwo je przetrwałem.
Nie było to moje najbardziej męczące pięć godzin z serialem, ale pretendowało do czołówki najbardziej beznadziejnie poprowadzonych widowisk. To był seans wypełniony prostactwami i leniwie zrealizowany. Na końcu zastanawiałem się, kto jest większym frajerem – twórcy, którzy spłodzili tego potworka, czy ja, który ten nieprzyjemny poród odbierałem. Ostrzegam.
Serial The Chosen One w serwisie Netflix >>
Recenzja serialu The Chosen One (O Escolhido) (sezon 1) (Netflix)
Werdykt
Omijać z daleka.