Stacja ABC ma hit. The Good Doctor już na otwarciu przyciągnął 11 mln widzów. Po dwóch pierwszych odcinkach można zakładać, że to dosyć równa produkcja i chociaż część widowni najpewniej odpłynie, to serial ma na tyle długie nogi, by przetrwać na antenie przez kilka lat.
David Shore, który dostarczył nam hitowego Doktora House, nie miał najtłustszych lat po zakończeniu produkcji z Hughiem Laurie. Być może dlatego powrócił do tematyki medycznej, tworząc remake koreańskiej dramy Good Doctor. Serial opowiadający o autystycznym rezydencie prestiżowego szpitala w San Jose.
Dr Shaun Murphy – jak to w serialach medycznych bywa – jest nie tylko nieco inny, z uwagi na swoją chorobę, ale przede wszystkim niesamowicie inteligentny. I już na wstępie daje się poznać jako doskonały specjalista, który jednocześnie ma ogromne problemy ze wpasowaniem się w normy społeczne. Pracownicy szpitala nie będą mu tego ułatwiać, gdyż poza jego mentorem Dr Aaronem Glassmanem (w tej roli Richard Schiff), który zarządza szpitalem, nie jest najmilej widziany w placówce.
Wcielający się w głównego bohatera Freddie Highmore, dał się poznać od najlepszej strony dzięki roli Normana Batesa w serialu Bates Motel.
Co uderzyło mnie najbardziej, to podobieństwa w zachowaniu oraz sposobie bycia Shauna i Normana. Chociaż jest to całkiem na miejscu – momentami można pomylić dobrego, łagodnego autystycznego chirurga z psychopatycznym i nieledwie morderczym Normanem.
Sam motyw autyzmu nie jest niczym nowym. Czego solidnym przykładem jest Netflixowy komediodramat Atypowy. I przyznaję, że jest to ciekawy punkt wyjściowy. Bohater The Good Doctor jest jednak o wiele bardziej dotknięty życiowo. W dzieciństwie przeżył niejedną traumę, co skrzętnie odkopywane jest w retrospekcjach. Dlatego widowisko uderza w odpowiednie struny i jest tym samym nie tylko produkcją o wyrównywaniu szans, ale przede wszystkim o dawaniu nadziei. Tak Shaunowi, jak i jego pacjentom.
Seriale medyczne przyciągają tłumy. Jednak nie jestem pewien czy będę śledził The Good Doctor, ponieważ na rynku mamy tak wiele seriali, że ciężko oglądać wszystko.
Ponadto odpycha mnie nieco naiwna telewizyjna, a co za tym idzie przesłodzona formuła. Dodatkowo wypełniona naleciałościami południowokoreańskiego oryginału. Co bardzo dziwnie ogląda się w serialu anglojęzycznym. Zdjęcia momentami przynoszą na myśl lata 90. Powciskane na siłę retrospekcje żywo wybijają z rytmu. Nie jest to produkcja bez wad.
10 lat temu z wypiekami czekałbym na kolejne odcinki. Dziś trochę szkoda mi na to czasu. Zapewne obejrzę jeszcze kilka epizodów i pożegnam się z Dr Shaunem Murphym. Jednak widzowie, którzy szukają lekkiej, przyjemnej, dającej nadzieję produkcji, a dodatkowo lubią seriale medyczne, będą mieli problem z oderwaniem się od ekranu.
Ocena końcowa
The Good Doctor (2017) - s01e01-02
Widzowie, którzy szukają lekkiej, przyjemnej, dającej nadzieję produkcji, a dodatkowo lubią seriale medyczne, będą mieli problem z oderwaniem się od ekranu.