HBO Max kolejny raz pokazało, jak bardzo nie dba o polskich widzów. Chociaż w dniu premiery w Stanach Zjednoczonych w serwisie pojawiły się trzy odcinki serialu “Tokyo Vice” to w Polsce nie dość, że premierę opóźniono, to jeszcze jesteśmy odcinek w plecy.
“Tokyo Vice” to jedna z najnowszych produkcji, którą możecie śledzić na HBO Max. Widowisko zostało oparte na podstawie literatury faktu autorstwa Jake’a Adelsteina. Serial kryminalny opowiadający o amerykańskim dziennikarzu rozpracowującym korupcję lokalnej policji i tokijski półświatek spotkał się zarówno z przychylnością krytyków, jak i widzów. Obecnie to oparte na faktach widowisko ma ocenę 7,6/10 na Rotten Tomatoes oraz 8,3/10 na IMDB.
Widowiskiem jestem zachwycony. Serialowe Tokio z końca lat 90., jest surowe i piękne. Yakuza niebezpieczna. Narracja nieco ciężka, ale jednocześnie przyjemna. Intryga pochłania. Główny bohater (w Jake’a Adelsteina wcielił się Ansel Elgort) i jego prozaiczne problemy, amerykańskiego rezydenta w zupełnie odmiennym kulturowo kraju, nadają produkcji głębi. Ciężko nie zgodzić się z pozytywnymi opiniami o serialu.
“Tokyo Vice” utrzymuje porządny tegoroczny trend opartych na faktach opowieści — jednych lepszych, drugich gorszych, ale rzadko słabych. W ostatnich miesiącach dostaliśmy również “The Dropout”, “Pam i Tommy”, “WeCrashed”, “Super Pumped”, “Dynastię zwycięzców”, a ostatnio “The Girl From Plainville”. Jest w czym przebierać.
Wyglądało na to, że powinniśmy się wyłącznie cieszyć, gdyż “Tokyo Vice” to kolejny mocny tytuł na HBO Max. Jednak jest jeden, a właściwie dwa szkopuły. Techniczne, ale niezwykle ważne.
W dniu premiery serialu w Polsce, która i tak została opóźniona o dobę w stosunku do Stanów Zjednoczonych, niemiło nas zaskoczono. Okazało się, iż w naszym kraju możemy obejrzeć nie trzy, a dwa odcinki serialu. Za oceanem już w zeszłym tygodniu subskrybenci serwisu mogli odtworzyć również trzecią część. I to nie pierwszy raz, kiedy w Polsce dostaliśmy coś z poślizgiem.
To bardzo zły nawyk, który nie tylko irytuje widzów, ale na dłuższą metę odbije się również na samym HBO Max. Część z nas może odwiedzić pirackie serwisy, aby obejrzeć nowe odcinki “Tokyo Vice”, zamiast bezsensu czekać na premierę. Ja tak zrobiłem i kompletnie nie jest mi z tym źle.
Chociaż piractwa samego w sobie nie znoszę i uważam je za szkodliwe, to ciężko mówić o piractwie w przypadku produktu, który i tak nie był u nas dostępny. W dobie globalizacji kulturowej wyznaję zasadę, że jej dzieła, również seriale, powinny być powszechnie dostępne w tym samym czasie i na podobnych zasadach zarówno w Polsce, jak i w Stanach Zjednoczonych czy gdziekolwiek indziej.
Myślę również, że na dłuższą metę, jeśli sytuacja będzie nadal notorycznie się powtarzać, nie tylko zacznę regularnie oglądać nowe odcinki seriali tam, gdzie pojawiają się wcześniej, ale mogę serwisowi bez żalu w pewnym momencie podziękować i przestanę go opłacać na tak długi czas, aż ktoś w polskim oddziale firmy weźmie się w garść i ogarnie wszystko to, co jest do ogarnięcia. A jest tego sporo.
Dlaczego Polacy dostali odcinek mniej i dlaczego nie dostajemy większości nowości w tym samym dniu, co w Stanach Zjednoczonych?
Na to pytanie ciężko odpowiedzieć i jeszcze ciężej przejść z tym do porządku dziennego. W końcu jesteśmy już przyzwyczajeni do tego, że produkcje oryginalne poszczególnych serwisów oglądamy w tym samym czasie i mamy dostęp do tej samej liczby odcinków, co widownia w innych krajach. To norma na Netfliksie, Apple TV+ czy Prime Video.
Pojedynczo małe, ale kiedy zebrać je w całość, już nie takie małe problemy HBO Max, pokazują, że to serwis ciekawy, ale nadal słaby. Usługa zadebiutowała w Polsce niewiele ponad miesiąc temu i od tego czasu co rusz rozczarowuje. Serwis miejscami sprawia wrażenie, że poza nową nazwą, przyjaźniejszym oku wyglądem, nieco lepszą technologią i całkiem przyzwoitą ceną za subskrypcję, powiela błędy poprzednika, HBO GO, które pod koniec żywota było niemal archaiczne.
Co z tego, że na HBO Max można obejrzeć świetne klasyki oraz sporo interesujących nowości pokroju “Dynastia zwycięzców” czy “Minx”, skoro część seriali wcześniej trafia na torrenty niż do polskiego serwisu???
Mam wrażenie, że nabija się nas w butelkę albo mamy do czynienia z organizacyjną niemocą. Chyba czas się pogodzić i przejść do porządku dziennego, z tym że chociaż po HBO Max oczekiwałem nowej jakości, to na obietnicach się skończyło. Szkoda tylko, że płacimy za usługę upośledzoną.
Ilustruje to również fakt, iż na premierę poprzedniej części “Przeglądu tygodnia: Wieczór z Johnem Oliverem” czekałem przynajmniej cztery dni od czasu, kiedy program zadebiutował w Stanach Zjednoczonych. Rozumiem, że w naszym kraju nie jest to najpopularniejsze widowisko, ale litości… Teraz nie mam żadnych wątpliwości, że na najnowszy odcinek także sobie poczekam o kilka dni za długo.
O podobnych i innych problemach HBO Max napisałem trzy tygodnie temu z nadzieją, że coś się zmieni. Myliłem się. Problemy serwisu się tylko piętrzą.
Być może lepiej jest w Stanach Zjednoczonych, ale co to zmienia dla nas, skoro z polskiej perspektywy na rzecz patrząc, HBO Max skończyło się na pięknych zapowiedziach.
Naiwnie myślałem, że chociaż łatwo nie będzie, to serwis przynajmniej spróbuje być interesującą alternatywą dla Netflixa — usługą z biblioteką pełną wysokiej jakości produkcji oryginalnych oraz wszystkiego tego, co ma w portfolio koncern Warner Bros. Discovery, a jednocześnie dostarczy nam to wszystko na złotym talerzu.
Zamiast tego jestem niemal wyłącznie rozczarowany. Na szczęście serwisów w Polsce mamy pełno, więc jest wybór, a kolejne są w drodze. Przed nami premiery Disney+ oraz SkyShowtime, a HBO Max ze swoimi wadami może na własne życzenie zostać opcją trzeciorzędną. Szkoda, ale na koniec dnia nie mam z tym problemu.
Jakkolwiek nadal mam cichą nadzieję, że może po synergii z TVN Grupa Discovery, która po przejęciu WarnerMedia przez Discovery, jest bliżej niż dalej, przyjdzie do firmy ktoś, kto zauważy to, co ja widzę i podejmie odpowiednie kroki, żeby to całe dziadostwo wreszcie się skończyło. Obecnie mam wrażenie, że ludziom odpowiedzialnym za polską wersję serwisu nieszczególnie zależy na walce o widza i od niechcenia odhaczają w pracy wszystko to, co jest do odhaczenia. Słabo.
Jeśli będzie to jeden dzień opóźnienia w Polsce w stosunku do premiery w USA, jestem to w stanie wybaczyć. Już lepiej jak będą dobre napisy/lektor niż taka amatorka, jaka jest na Amazon czy Netflixie.
Na Amazon często lektory czy napisy mają przesunięte synchro, i są napisy/lektor za szybko lub za późno.
Netflix natomiast przez premierę jednoczesną wszędzie ma tak słabe napisy, że często wyglądają jakby zrobione przez google tłumacz. Lektor zresztą też często bardzo słaby.
Więc z tego powodu mogę ten jeden dzień wybaczyć obsuwy na HBO MAX.
Z resztą się zgadzam. Nie może być tak, że w USA premiera tydzień wcześniej albo dostają więcej odcinków niż w Polsce. Więc podobnie jak Ty, mam nadzieję, że teraz gdy już doszło do fuzji z Discovery ten cały bałagan niebawem będzie tylko wspomnieniem. Oby!
Nawet te jednodniowe opóźnienia są bezsensu, ale dwa odcinki zamiast trzech? Panie, toż to już popieprzone. Tym bardziej że serial jest bardzo fajny.
Nie ma czegoś takiego jak piractwo. Wszystko jest dorobkiem kulturowym. Producenci nie odkryli kina, elektryczności, pisma itd. Nie jest tłumaczeniem, powielanie bzdur o prawach autorskich i przepisach. Zarabiają. A nawet zarabiaja o wiele więcej niż często jest warte to co robią.
Nie ma czegoś takiego jak jedzenie. Wszystko pochodzi z ziemi. Ludzie nie odkryli pożywienia, elektryczności, pisma (…) – tak, nie jest to najmądrzejsze twierdzenie na świecie.
Ale jestes niecierpliwy jak maly chlopiec. Przeciez tlumacz musi ogarnac i angielski i japonski, moze nawet dwoch tlumaczy, potem lektor musi to przeczytac w odpowiednim tonie, z wyczuciem. To zajmuje troche czasu. Chcesz dobry produkt to poczekaj, na chypcika wyjdzie byle jak. Przecież to takie logiczne, tak trudno sie domyslec… wczuj sie w role tlumaczy i lektora i zastanow sie czy ogarnalbys ten temat w kilka godzin? Profesjonalnie i z niezwykla starannoscia? Chyba nie. Niektorzy by potrzebowali kilka dni aby zrobic to na piko bello a tu masz wszystko na gotowe w 24h? Temat trzeciego odcinka… my jestesmy krajem dalekiego swiata dla Amerykanow i najwidoczniej dla nas dalekich Europejczykow przewidziano premiere podejrzewam dwa odcinki co tydzien, akurat szukalem nowych odcinkow po nazwie S01E03 i tak trafilem na twoja strone. Bez urazy ale twoja roszczenowosc jest bez sensu troche jak u malego dziecka. Nie jestes w Ameryce tylko bidulkowatej Polsce i zawsze bedzie tak ze cos wyjdzie z poslizgiem i pamietaj ze sprawy techniczne ogarniete tak szybko to tez sukces, pomysl o pracy tych ludzi i czy sam bys to zrobil tak jak oni jak bys byl tlumaczem. A na torrentach smigaja wersje anglojezyczne, oryginalne, to nie wina polskiej strony. Jak ktos ma w rodzinie osoby ktore potrzebuja lektora pl a chce obejrzec seans wspolnie to musi poczekac i to chyba nie jest taki wielki problem. Zawsze mozesz dzien odpuscic i przejsc sie do lasu, dotlenic. Albo kilka dni poczekac tak jak w przypadku jakiegos talk show o ktorym wspominales. Podejrzewam ze w tym John Oliver nie ma gotowego scenariusza, tekstu jak przy filmach i serialach i tlumacza te czyjes pierdo lele na zywo z ust, czyli jeszcze wiecej czasu potrzeba na to tlumaczenie, nie maja zadnego pliku. Tez trudno sie domyslec, tylko narzekac i od dziadostwa wyzywac. No sorry w jedna godzine nikt ci nie ogarnie takich technicznych spraw. To nie wystarczy kopiuj/wklej. Jeszcze synchronizacja? Ci co komentuja filmy na youtube sfilmowani chyba gosc mowil ze obrobka wszystkiego zajmuje mu dobry dzien a czasem kilka dni. Pomysl ze to angielski, japonski plus nastepny czlowiek czyli lektor. A tu w Polsce male dzieci stoja przed cukiernia i mowia ja tez! ja tez chce drozdzowke. Ma byc gotowa w 5 minut!
W pięć minut? W Stanach od wczoraj oglądają już piąty odcinek, my trzeci. Konkurencja potrafi to ogarnąć i dostajemy nowe odcinki w tym samym dniu. Jeśli chcesz iść do lasu, idź. I widać, że Johna Olivera nie oglądasz, ale to pewnie w ramach “nie wiem, ale się wypowiem”. Słabe.
Mamy 23.04 a na HBO Max … 4 odcinki
(Zamiast 6)
Ale lektor dobry
Tłumaczenie bez zarzutu
Zgadzam się w pełni z autorem tekstu