“Tokyo Vice” wcześniej na torrentach niż na HBO Max. W Polsce serwis znowu daje ciała

Dariusz Filipek
8 min czytania

Z ostatniej chwili

Zwiastun “Tokyo Vice”

HBO Max kolejny raz pokazało, jak bardzo nie dba o polskich widzów. Chociaż w dniu premiery w Stanach Zjednoczonych w serwisie pojawiły się trzy odcinki serialu “Tokyo Vice” to w Polsce nie dość, że premierę opóźniono, to jeszcze jesteśmy odcinek w plecy.

“Tokyo Vice” to jedna z najnowszych produkcji, którą możecie śledzić na HBO Max. Widowisko zostało oparte na podstawie literatury faktu autorstwa Jake’a Adelsteina. Serial kryminalny opowiadający o amerykańskim dziennikarzu rozpracowującym korupcję lokalnej policji i tokijski półświatek spotkał się zarówno z przychylnością krytyków, jak i widzów. Obecnie to oparte na faktach widowisko ma ocenę 7,6/10 na Rotten Tomatoes oraz 8,3/10 na IMDB.

Plakat serialu "Tokyo Vice"
Plakat serialu “Tokyo Vice”

Widowiskiem jestem zachwycony. Serialowe Tokio z końca lat 90., jest surowe i piękne. Yakuza niebezpieczna. Narracja nieco ciężka, ale jednocześnie przyjemna. Intryga pochłania. Główny bohater (w Jake’a Adelsteina wcielił się Ansel Elgort) i jego prozaiczne problemy, amerykańskiego rezydenta w zupełnie odmiennym kulturowo kraju, nadają produkcji głębi. Ciężko nie zgodzić się z pozytywnymi opiniami o serialu.

“Tokyo Vice” utrzymuje porządny tegoroczny trend opartych na faktach opowieści — jednych lepszych, drugich gorszych, ale rzadko słabych. W ostatnich miesiącach dostaliśmy również “The Dropout”, “Pam i Tommy”, “WeCrashed”, “Super Pumped”, “Dynastię zwycięzców”, a ostatnio “The Girl From Plainville”. Jest w czym przebierać.

Wyglądało na to, że powinniśmy się wyłącznie cieszyć, gdyż “Tokyo Vice” to kolejny mocny tytuł na HBO Max. Jednak jest jeden, a właściwie dwa szkopuły. Techniczne, ale niezwykle ważne.

W dniu premiery serialu w Polsce, która i tak została opóźniona o dobę w stosunku do Stanów Zjednoczonych, niemiło nas zaskoczono. Okazało się, iż w naszym kraju możemy obejrzeć nie trzy, a dwa odcinki serialu. Za oceanem już w zeszłym tygodniu subskrybenci serwisu mogli odtworzyć również trzecią część. I to nie pierwszy raz, kiedy w Polsce dostaliśmy coś z poślizgiem.

To bardzo zły nawyk, który nie tylko irytuje widzów, ale na dłuższą metę odbije się również na samym HBO Max. Część z nas może odwiedzić pirackie serwisy, aby obejrzeć nowe odcinki “Tokyo Vice”, zamiast bezsensu czekać na premierę. Ja tak zrobiłem i kompletnie nie jest mi z tym źle.

Tokyo Vice
Jeśli zastanawiacie się, dlaczego nie możemy mieć tych wszystkich ładnych rzeczy, które mają inni, jak chociażby trzeci odcinek “Tokyo Vice”, to niestety nie mam dla Was przygotowanej odpowiedzi

Chociaż piractwa samego w sobie nie znoszę i uważam je za szkodliwe, to ciężko mówić o piractwie w przypadku produktu, który i tak nie był u nas dostępny. W dobie globalizacji kulturowej wyznaję zasadę, że jej dzieła, również seriale, powinny być powszechnie dostępne w tym samym czasie i na podobnych zasadach zarówno w Polsce, jak i w Stanach Zjednoczonych czy gdziekolwiek indziej.

Myślę również, że na dłuższą metę, jeśli sytuacja będzie nadal notorycznie się powtarzać, nie tylko zacznę regularnie oglądać nowe odcinki seriali tam, gdzie pojawiają się wcześniej, ale mogę serwisowi bez żalu w pewnym momencie podziękować i przestanę go opłacać na tak długi czas, aż ktoś w polskim oddziale firmy weźmie się w garść i ogarnie wszystko to, co jest do ogarnięcia. A jest tego sporo.

Dlaczego Polacy dostali odcinek mniej i dlaczego nie dostajemy większości nowości w tym samym dniu, co w Stanach Zjednoczonych?

Na to pytanie ciężko odpowiedzieć i jeszcze ciężej przejść z tym do porządku dziennego. W końcu jesteśmy już przyzwyczajeni do tego, że produkcje oryginalne poszczególnych serwisów oglądamy w tym samym czasie i mamy dostęp do tej samej liczby odcinków, co widownia w innych krajach. To norma na Netfliksie, Apple TV+ czy Prime Video.

Pojedynczo małe, ale kiedy zebrać je w całość, już nie takie małe problemy HBO Max, pokazują, że to serwis ciekawy, ale nadal słaby. Usługa zadebiutowała w Polsce niewiele ponad miesiąc temu i od tego czasu co rusz rozczarowuje. Serwis miejscami sprawia wrażenie, że poza nową nazwą, przyjaźniejszym oku wyglądem, nieco lepszą technologią i całkiem przyzwoitą ceną za subskrypcję, powiela błędy poprzednika, HBO GO, które pod koniec żywota było niemal archaiczne.

Co z tego, że na HBO Max można obejrzeć świetne klasyki oraz sporo interesujących nowości pokroju “Dynastia zwycięzców” czy “Minx”, skoro część seriali wcześniej trafia na torrenty niż do polskiego serwisu???

Mam wrażenie, że nabija się nas w butelkę albo mamy do czynienia z organizacyjną niemocą. Chyba czas się pogodzić i przejść do porządku dziennego, z tym że chociaż po HBO Max oczekiwałem nowej jakości, to na obietnicach się skończyło. Szkoda tylko, że płacimy za usługę upośledzoną.

Last Week Tonight John Oliver 2022 edited
Gdyby John Olivier się dowiedział, ile musimy czekać na nowe odcinki jego programu w Polsce, najprawdopodobniej nazwałby polskie HBO Max chu***ym serwisem

Ilustruje to również fakt, iż na premierę poprzedniej części “Przeglądu tygodnia: Wieczór z Johnem Oliverem” czekałem przynajmniej cztery dni od czasu, kiedy program zadebiutował w Stanach Zjednoczonych. Rozumiem, że w naszym kraju nie jest to najpopularniejsze widowisko, ale litości… Teraz nie mam żadnych wątpliwości, że na najnowszy odcinek także sobie poczekam o kilka dni za długo.

O podobnych i innych problemach HBO Max napisałem trzy tygodnie temu z nadzieją, że coś się zmieni. Myliłem się. Problemy serwisu się tylko piętrzą.

Być może lepiej jest w Stanach Zjednoczonych, ale co to zmienia dla nas, skoro z polskiej perspektywy na rzecz patrząc, HBO Max skończyło się na pięknych zapowiedziach.

Naiwnie myślałem, że chociaż łatwo nie będzie, to serwis przynajmniej spróbuje być interesującą alternatywą dla Netflixa — usługą z biblioteką pełną wysokiej jakości produkcji oryginalnych oraz wszystkiego tego, co ma w portfolio koncern Warner Bros. Discovery, a jednocześnie dostarczy nam to wszystko na złotym talerzu.

tokyo vice s01e03 hbo max
Mam to nieprzyjemne wrażenie, że to nie był ostatni raz, kiedy srogo się zawiodłem na HBO Max

Zamiast tego jestem niemal wyłącznie rozczarowany. Na szczęście serwisów w Polsce mamy pełno, więc jest wybór, a kolejne są w drodze. Przed nami premiery Disney+ oraz SkyShowtime, a HBO Max ze swoimi wadami może na własne życzenie zostać opcją trzeciorzędną. Szkoda, ale na koniec dnia nie mam z tym problemu.

Jakkolwiek nadal mam cichą nadzieję, że może po synergii z TVN Grupa Discovery, która po przejęciu WarnerMedia przez Discovery, jest bliżej niż dalej, przyjdzie do firmy ktoś, kto zauważy to, co ja widzę i podejmie odpowiednie kroki, żeby to całe dziadostwo wreszcie się skończyło. Obecnie mam wrażenie, że ludziom odpowiedzialnym za polską wersję serwisu nieszczególnie zależy na walce o widza i od niechcenia odhaczają w pracy wszystko to, co jest do odhaczenia. Słabo.

Bądź na bieżąco z najnowszymi wiadomościami – dołącz do nas w mediach społecznościowych!

Jeśli chcecie być na bieżąco, śledźcie nas na Threads, Facebooku, Twitterze, Linkedin, Reddicie i Instagramie. Zachęcamy również do subskrypcji naszego kanału RSS na Feedly lub Google News. W razie pytań lub sugestii piszcie do nas na [email protected]. Dołączcie do naszej społeczności i bądźcie zawsze na czasie z najnowszymi trendami i wydarzeniami! Nie zapomnijcie wpaść na nasz YouTube.

7 komentarze