Trauma – recenzja filmu

Dariusz Filipek
6 min czytania
Recenzja filmu Trauma (Netflix)

Z ostatniej chwili

Brad Anderson wybitnym twórcą nie jest, ale dał nam kilka solidnych, interesujących i często hardo trzymających w napięciu widowisk. Traumą próbuje przypomnieć nam o tym, że wie, jak zagrać na emocjach widza, ale nie wiedzieć dlaczego, tym razem idzie mu to jak po gruzie.

Na długo przed Traumą widziałem, że reżyser ma problem z oddzieleniem niepotrzebnych elementów narracji od tych, na których powinien mocniej się skupić. Ma również problem z pozbyciem się śmieci z fabuły i niekoniecznie potrafi wykrzesać z aktorów wszystko, co mają do zaoferowania. Nie licząc Mechanika, gdzie obserwowaliśmy nieprzyzwoicie niezdrowo wychudzonego Christiana Bale’a (do dziś nie jestem pewien, ile w tym zamysłu reżysera, a ile zacięcia aktora). Mimo to całkiem przyjemnie wspominam jego przyzwoity Transsiberian czy trzymające w napięciu Połączenie. Nieco mniej dobrych wspomnień mam z Obłąkanymi, gdzie opowieść ledwo trzymała się w ryzach. Gra głównie scenariuszem i na nim się skupia. A im bardziej pokręcona pisanina, tym pewniejsze, że się za nią zabierze.

Anderson uwielbia sięgać po skrypty mroczne, psychologiczne, robiące widza w konia, pełne fabularnych zakrętów i niepozbawione elementów wrzenia.

Podobnie jest w przypadku Traumy – filmu spod pióra Alana McElroya, wyrobnika kina klasy C, który przyłożył rękę do filmowego Spawna, Tekkena, kultowej w niektórych kręgach Drogi bez powrotu czy średniego, ale pomysłowego Halloween 4: Powrót Michaela Myersa. Już ta prezentacja dokonań zapowiada scenariusz na średnim poziomie, ale jednocześnie silący się na bycie interesującym. I faktycznie punkt wyjściowy widowiska jest prosty jak drut, ale ciężko czynić mu z tego zarzut.

Trauma Netflix
Trauma (Netflix)

Historia rozpoczyna się od dosyć nieprzyjemnej rodzinnej podróży. Ona jest nieszczęśliwa, a on nerwowo stara się ratować sytuację, zapowiadając, że będzie lepiej. Jednak dramatyczna rozmowa w samochodzie zwiastuje koniec związku. Chwilę później robią krótki postój, podczas którego ich córka ulega wypadkowi. Trafiają do miejscowego szpitala, gdzie okazuje się, iż nie obędzie się bez gipsu. Jednak trzeba zrobić dodatkowe badanie, by wykluczyć wstrząs mózgu. Żona z córką znikają w windzie i długo nie wracają z badania tomograficznego. Z minuty na minutę Ray coraz bardziej się niepokoi, aż puszczają mu nerwy i dochodzi do ostrego spięcia między nim a personelem szpitala. Oni twierdzą, że jego rodziny nigdy nie było w szpitalu, a on podejrzewa, iż stało się coś strasznego. Do akcji wkracza policja, a Ray stara się gorączkowo wyjaśnić sytuację, popadając w coraz większą nerwowość, która przeradza się w obłęd.

Pętla zaciska się coraz mocniej na szyi narracji, a widz stawia sobie kolejne pytania. Co się stało z Joanne i Peri? Czy Ray ma nierówno pod sufitem? Dlaczego personel szpitala twierdzi, że córki i żony nigdy u nich nie było? A gdy dostajemy odpowiedzi, spirala narracji prowadzi nas w dosyć pokręcone rejony. Na końcu dostajemy mordobicie, eksplozję i trochę flaków, a później na ekran wskakują napisy końcowe.

Trauma recenzja filmu
Trauma (Netflix)

Brzmi to nieźle na papierze, ale w gruncie rzeczy Trauma ma widzowi niewiele do zaoferowania.

Irytowała mnie przede wszystkim gra aktorska. Anderson kompletnie nie poradził sobie z prowadzeniem artystów na planie. Miałem wrażenie, że wyreżyserował ten film pomiędzy kręceniem kolejnych odcinków seriali i w ferworze twórczym zapomniał, że tym razem robi coś zupełnie nowego. Aktorzy przesadzają; zachowują się chwilami, jakby nie wiedzieli, co mają grać; są sztuczni, a sami bohaterzy to postacie wyjątkowo jednowymiarowe i nierzadko wyciągnięte z kserokopiarki. Czynię z tego spory zarzut, bo wcielający się w Raya Sam Worthington nie jest aktorem oscarowym, ale ma olbrzymie doświadczenie i kilka przyzwoitych ról na koncie, a tutaj wypadł wyjątkowo nieciekawie. Kompletnie nie czułem jego emocji. Wręcz ciężko było mi patrzeć, jak się miota przed kamerą.

Już po finale doszedłem do wniosku, że chociaż od strony realizacyjnej mam do czynienia z produkcją niezłą, a przynajmniej niewzbudzającą odruchu zażenowania, to poza tym i zagadkową opowieścią widowisko Netflixa niewiele miało mi do zaoferowania. Interesujący punkt wyjściowy, którym było zniknięcie żony i córki, to niestety za mało, kiedy reszta filmu okazuje się nieco głupia i na pewno przesadzona. Nie kupiłem też łatwości, z jaką widzowi tłumaczy się na końcu pewne zdarzenia.

Film Trauma
Trauma (Netflix)

Reżyser i scenarzysta naprawdę się nie wysilili, by nadać temu wszystkiemu grunt pod nogami. Bardziej sprzedają nam przyzwoicie wyglądający psychologiczny thriller na fabularnym poziomie przeciętnego odcinka Opowieści z krypty, aniżeli film z krwi i kości. Przez to rozwodzenie się nad psychologią bohatera, która w gruncie rzeczy jest ważna, nie ma większego sensu, kiedy jego stan emocjonalny jest przerysowany niczym komiks o Kaczorze Donaldzie.

Trauma to produkcja lekka, niezbyt mądra i średnio przyjemna.

Jeśli ktoś lubi śmieciowe kino klasy C, to jakąś wartość rozrywkową tu odnajdzie. Jest trochę krwi, trochę się obijają po pyskach, trochę na siebie krzyczą. Są zwroty akcji, a samej akcji, jak na taką małą produkcję, jest sporo, chociaż nie jest wysokich lotów. Drugi raz bym tego nie obejrzał i mam poczucie straconego czasu, ale mam też świadomość, że najbardziej oddani fani zagadkowych historii niepozbawionych mocnych momentów coś tu dla siebie znajdą. Jednak mam też świadomość, że można ten czas spędzić ciekawiej, oglądając coś niewzbudzającego co rusz nieprzyjemnej konsternacji.

Obejrzyj film Trauma w serwisie Netflix >>

Recenzja filmu Trauma (Fractured) (2019) (Netflix)
5/10

Werdykt

Można sobie odpuścić

Bądź na bieżąco z najnowszymi wiadomościami – dołącz do nas w mediach społecznościowych!

Jeśli chcecie być na bieżąco, śledźcie nas na Threads, Facebooku, Twitterze, Linkedin, Reddicie i Instagramie. Zachęcamy również do subskrypcji naszego kanału RSS na Feedly lub Google News. W razie pytań lub sugestii piszcie do nas na redakcja@popkulturysci.pl. Dołączcie do naszej społeczności i bądźcie zawsze na czasie z najnowszymi trendami i wydarzeniami! Nie zapomnijcie wpaść na nasz YouTube.

2 komentarze