Jak podaje serwis Deadline, czwarty sezon Twin Peaks jest postawiony pod sporym znakiem zapytania. Wyniki oglądalności serialu są więcej niż złe i oscylują w okolicach 10% widzów takich produkcji Showtime jak Homeland czy Shameless.
To zawsze miał być jeden sezon. – Powiedział Gary Levine, który w Showtime pełni funkcję dyrektora programowego. Dodał jednocześnie, że drzwi dla Davida Lyncha są zawsze otwarte. Nie wiem, czy tylko ja to widzę, ale entuzjazmu w jego słowach za grosz i coś mi się zdaje, że władze stacji są politycznie poprawne i ładnymi słowami zakrywają niechęć ładowania pieniędzy w kolejne dziwactwa brandowane nazwiskiem Lyncha.
Jestem niemal pewien, że zrażę do siebie wiele osób, ale najzwyczajniej w świecie nie lubię żeberek, gulaszu i Twin Peaks.
Często spotykam się z opinią, że Twin Peaks jest największym dziełem Lyncha. Zakładam, że większość osób, które tak twierdzą, oryginalny serial widziały bardzo dawno temu i żyją wspomnieniami niekoniecznie ugruntowanymi takimi dziełami jak Prosta historia, Blue Velvet, Mulholland Drive, Człowiek słoń czy Zagubiona autostrada. Chociaż o gustach się nie dyskutuje, one są takie, jakie są…
Pierwszy raz serial oglądałem zapewne jako niespełna nastolatek i wtedy przerażał mnie do szpiku kości. Scena w czerwonym pokoju śniła mi się po nocach. Jednak teraz mam brodę i takie rzeczy kompletnie mnie nie ruszają.
Warto sprawdzić: SpotOn Alarm, czyli od teraz budzi mnie Spotify
Tym samym nie będę płakał, jeśli okaże się, iż słowa Levine’a zapowiadają definitywny koniec Twin Peaks. Spędziłem wiele długich, męczących nocy odświeżając sobie dwa pierwsze sezony oraz film Miasteczko Twin Peaks. Ogniu krocz za mną i z rozbrajającą szczerością zdradzę Wam, że to była istna katorga.
O ile osiem pierwszych odcinków jest nieco nieprofesjonalnie zrealizowane, ale ciekawe i umiarkowanie wciągające, to im dalej w las, tym bardziej karkołomnie, głupio i nieciekawie się robiło. Tego stanu rzeczy nie uratował prequel w postaci filmu pełnometrażowego, a zwieńczeniem głupawki jest najnowszy sezon, który odstaje od standardów dzisiejszej telewizji na tak wielu polach, że pewnie któregoś dnia usiądę przed laptopem i postaram się ugruntować moją niechęć nieco dłuższym tekstem.
Zapewne zastanawiacie się, dlaczego raduje mnie wizja Showtime bez Twin Peaks.
Ponieważ pieniądze przeznaczone na produkcje ewentualnej kontynuacji zostaną – miejmy nadzieję – wydane na coś ciekawszego. Nie zrozumcie mnie źle. Uwielbiam Lyncha, ale nie za Twin Peaks.