W lesie dziś nie zaśnie nikt – recenzja filmu

Dariusz Filipek
8 min czytania
Recenzja filmu w Lesie dziś nie zaśnie nikt (Netflix)

Z ostatniej chwili

Nie spodziewałem się wiele po W lesie dziś nie zaśnie nikt. Na szczęście instynkt mnie zawiódł i okazało się, że film nie tylko sprawnie bawi się kliszami kopiując pomysły z amerykańskich slasherów, ale też dostarcza ponad półtorej godziny solidnego i krwawego leśnego dziadostwa w polskim wydaniu.

W lesie dziś nie zaśnie nikt to małe objawienie i mam nadzieję, że film jest zwiastunem kolejnych tego typu produkcji. Polscy twórcy niestety zamknęli się w wygodnych bańkach, przez co zaniedbują niektóre gatunki i kręcą horrory od święta. Kiedy już jakiś pojawi się na horyzoncie, to jak w życiu, raz wychodzi, innym razem nie, ale już niezwykle rzadko rodzime opowieści mrożące krew w żyłach zbliżają się do granicy, po której przekroczeniu można je nazwać sukcesami komercyjnymi. Szkoda.

W przypadku W lesie dziś nie zaśnie nikt szkoda jest podwójna, bo horror miał wejść do kin w okresie, w którym w Polsce rozszalał się koronawirus. Dlatego zamiast do zamkniętych kin, widowisko trafiło na Netflix. Z jednej strony mam nadzieję, iż twórcy dostali ciężkie worki z pieniędzmi za sprzedaż licencji, a z drugiej żałuję, że tak się to wszystko potoczyło. W końcu produkcja Bartosza Kowalskiego mogła pokazać branży filmowej, że warto w horrory inwestować, warto je kręcić i że w Polsce mogą zarabiać, a twórcy mają na nie pomysły. Ostatecznie pokazano tylko to ostatnie.

W lesie dziś nie zaśnie nikt
W lesie dziś nie zaśnie nikt (Netflix)

Jakkolwiek przyznam, że przed premierą miałem wielkie obawy i zakładałem, że W lesie dziś nie zaśnie nikt będzie stratą czasu. Nie kupił mnie zwiastun, nie kupiły mnie także opisy i zapewnienia marketingowców, które były momentami tak nietrafione, że wręcz głupie. Na szczęście film żyje swoim życiem i jest niemal zupełnym zaprzeczeniem tego, co widziałem i czytałem w materiałach promocyjnych.

W lesie dziś nie zaśnie nikt zabiera nas na obóz offline. Żadnych smartfonów, laptopów, facebooków, youtube’ów i sextingu na wszelkiej maści komunikatorach. Koniec świata, prawda?

Jednak grupka młodych ludzi musi przetrwać w ten sposób tydzień, mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać, że w bezkresnej leśnej dziczy, by chociaż trochę zerwać z technologicznym nałogiem. Początki są trudne, ale z czasem nieszczęśnicy nieco zapominają o tym, że stracili dostęp do Messengera i nie mogą sprawdzić, co się dzieje na Instagramie. Przemierzając las, pomimo kilku konfliktów, powoli znajdują wspólny język, zaczynają zawiązywać się między nimi przyjaźnie, a co fartowniejsi zaliczają tę najistotniejszą bazę.

W lesie dziś nie zaśnie nikt Netflix
W lesie dziś nie zaśnie nikt (Netflix)

Żeby nie było zbyt słodko, z czasem rzeczy się mocno komplikują. Jeden z obozowiczów znika w nocy, rozpoczyna się poszukiwanie i od tego czasu robi się tylko gorzej. Szybko okazuje się, że ktoś na nastolatków poluje, a ci z dala od cywilizacji, pozbawieni smartfonów, są praktycznie zdani na siebie i niełaskę oprawcy.

Fabuła jest prosta jak drut i to w niczym nie przeszkadza. W lesie dziś nie zaśnie nikt to film złożony z tak wielu klisz slasherów sprzed dekad, że momentami ma się wrażenie, iż scenarzystą jest algorytm komputerowy. I z tym również nie miałem problemu. Jak długo wiązanka sprawdzonych pomysłów dostarczała mi rozrywki, tak długo z uśmiechem na ustach godziłem się z licznymi nawiązaniami i zapożyczeniami z filmów, w których grupa nastolatków jest wyżynana w lesie.

W lesie dziś nie zaśnie nikt recenzja
W lesie dziś nie zaśnie nikt (Netflix)

Momentami film jest Piątkiem trzynastego na sterydach. Polskich sterydach – warto podkreślić.

I tutaj wreszcie objawia się obecność scenarzysty, który rzuca nawiązaniami do naszego społeczeństwa, dzięki czemu całkiem przyzwoicie tłumaczy amerykański slasher na nasz język. Wiedziałem, że to możliwe, ale nie miałem pojęcia, iż ktoś wreszcie się odważy to zrobić i zrobi to w dobrym stylu. Nie ma tu raczej żenujących odwołań czy humoru tak grubego, że aż nieznośnego. Są raczej niuanse, puszczanie oka do widza.

Ponadto bohaterów napisano tak, że ciężko ich w jakimś stopniu nie polubić. Mamy youtube’owego geeka, który zawala szkołę, zdobywając popularność jako streamer. Seksowną blondynkę, której wyzwolenie sprowadza się przede wszystkim do rozsuwania chłopakom zamków błyskawicznych w spodniach. Jest zgryźliwy gej. Dziewczyna z traumatyczną przeszłością. A także chłopak, który spędza dnie na flirtowaniu z kobietami na aplikacji randkowej.

W lesie dziś nie zaśnie nikt film
W lesie dziś nie zaśnie nikt (Netflix)

Aktorzy dostali do zagrania mocno zarysowane postacie, niekoniecznie jednowymiarowe, ale też niesilące się na wielowymiarowość. Na szczęście nie przeszarżowali i jeśli chodzi o grę, to film nie ma słabych punktów. Nie będę się zachwycał pojedynczymi nazwiskami, bo wszyscy stanęli na wysokości zadania i należą im się za to brawa. Aż szkoda było patrzeć, jak biedacy zioną ducha, jeden po drugim. Ponadto drugi plan bywa rozbrajający i robi robotę!

Widowisko jest krwawe, czasami nawet bardzo, ale rzadko sprawia wrażenie żenującego gore. Za to główny zły, a właściwie źli, bo antagonistów jest dwóch, nie są zbyt porywający. Poza tym, że są niezwykle niebezpieczni, to nie odnalazłem w nich niczego ciekawego. Ich komiksowa geneza i niezbyt ciekawy wygląd, sprawiły, iż uważam te dwie bliźniacze paskudy za jeden z najsłabszych elementów filmu.

W lesie dziś nie zaśnie nikt horror
W lesie dziś nie zaśnie nikt (Netflix)

Ze stroną realizacyjną W lesie dziś nie zaśnie nikt jest różnie.

Widoki są piękne, kamera pracuje całkiem sprawnie, ale efekty specjalne miejscami pozostawiają wiele do życzenia. W tej materii film faktycznie momentami nie wychodzi z lat 80. i moje oko ma mu to za złe. Dziś wybaczam Płomieniom, Piątkowi trzynastego czy Uśpionemu obozowi to, że obecnie te filmy nie wyglądają zbyt spektakularnie. Wymienione widowiska mają lata, przecierały szlak dla dzisiejszych slasherów, stąd moja litość i ciągła miłość do produkcji sprzed dekad. Jednak ciężko wybaczyć widowisku z 2020 roku podobne zaniedbania. Niestety niektóre sekwencje, szczególnie te z użyciem fantomów, wołają o pomstę do nieba.

W filmie usiano również kilka głupotek. Jak to, że jedna z bohaterek używa odrąbanej dłoni do odblokowania telefonu, by zadzwonić po pomoc, chociaż na numery alarmowe można dzwonić z poziomu ekranu blokady. Ponadto wciśnięto kilka wątków z czapy, w tym z porąbanym księdzem, czy listonoszem, które dodają fabule humoru czy opisowości, ale nieco zaburzają narrację. To szczególnie nie przeszkadza, ale lekko irytuje. Film bywa też boleśnie przewidywalny.

W lesie dziś nie zaśnie nikt recenzja filmu
W lesie dziś nie zaśnie nikt (Netflix)

W lesie dziś nie zaśnie nikt to adrenalina i flaki.

Film nie jest oryginalny ani wybitny, ale pozytywnie mnie zaskoczył. Pomimo kilku pomniejszych wad oglądało mi się go świetnie. Jest lekki i z wyczuciem zagrano na nostalgii do slasherów z lat 70., 80. i 90. w polski, ale jednocześnie całkiem światowy sposób. Jeśli jesteście fanami horrorów to warto. Z kolei, jeśli jesteście fanami slasherów, to nawet trzeba!

Oglądaj film W lesie dziś nie zaśnie nikt w serwisie Netflix >>

Recenzja filmu W lesie dziś nie zaśnie nikt
7/10

Werdykt

Jeśli jesteście fanami horrorów to warto. Jeśli jesteście fanami slasherów, to trzeba!

Bądź na bieżąco z najnowszymi wiadomościami – dołącz do nas w mediach społecznościowych!

Jeśli chcecie być na bieżąco, śledźcie nas na Threads, Facebooku, Twitterze, Linkedin, Reddicie i Instagramie. Zachęcamy również do subskrypcji naszego kanału RSS na Feedly lub Google News. W razie pytań lub sugestii piszcie do nas na [email protected]. Dołączcie do naszej społeczności i bądźcie zawsze na czasie z najnowszymi trendami i wydarzeniami! Nie zapomnijcie wpaść na nasz YouTube.

7 komentarze