Po tekście Efekt Domino, czyli blackwashing w Deadpool 2. Nowa filmowa afera na forum Popkultura Geekowska wywiązała się ostra dyskusja na temat tego, kto jest, a kto nie jest rasistą. Kto jest prawdziwym fanem, a kto go tylko udaje. I w ogóle, jak te adaptacje powinny wyglądać.
Pomimo że momentami atmosfera była gorąca i z częścią komentujących kompletnie się nie zgadzam, to każdego z osobna doceniam za zaangażowanie, gdyż na końcu drogi właśnie to zaangażowanie określa, iż pomimo różnic, zależy nam na tym samym – świetnych filmach, serialach, komiksach, książkach…
Bądźmy uczciwi wobec siebie. Nie zawsze mamy takie samo zdanie. Nie zawsze musimy. Sztukę odbiera się subiektywnie.
Zmienianie ikonicznych postaci to temat, w którym niemal każdy ma wyrobioną opinię i będzie jej bronił/a do upadłego.
Przy okazji wszelkich white czy blackwashingów funkcjonują dwie grupy ludzi. Pierwsza to ta, do której przedwczoraj zwracałem się najmocniej – rasiści. Osoby, które nazywały Zazie Beetz np. czarną krową. Oskarżały ją o to, że niszczy swoją obecnością film. Jeśli przebrnąć przez komentarze w social mediach i serwisach informacyjnych, można natknąć się na naprawdę paskudne rzeczy.
Spodziewaliście się, że zacznę głaskać takie osoby po głowie, dukając grzecznie – Ty, ty niegrzeczny, już więcej tak nie rób.?!
Druga to ci, którzy zmian nie chcą. Zapominają przy tym o jednym – zmiany są wszędzie. Ile znacie adaptacji komiksów, w których pewne elementy nie zostały przekształcone, zastąpione innymi… A widzicie. Mimo to Jossa Whedona stadnie nie nazywa się białym śmieciem, gdyż w jego Avengers: Czas Ultrona antagonistę stworzył Tony Stark i Bruce Banner, nie Hank Pym. Mam wymieniać dalej? Mam tworzyć listę zmian z pierwszego Deadpoola, którego niby tak uwielbiacie?
Niespodzianka. Jesteście fanami właśnie tych mocno oderwanych od oryginałów adaptacji.
Kiedy pojawia się kwestia rasy, rozmowa zaczyna być bardziej… Bezpośrednia. Tutaj brakuje wrażliwości. Tutaj dziwnym trafem pojawia się problem.
Wychodzę z założenia, że nie powinni poczuć się dotknięci ludzie, którzy nie mają niczego złego na sumieniu.
Z Deadpoolem 2 jest tak, że jeszcze przed obejrzeniem filmu wiele osób wydało na niego wyrok na podstawie tak małostkowego elementu, jakim jest kolor skóry bohaterki. Zapominając, iż sztuka poddaje się reinterpretacji. Tutaj mamy jasną plamę na ciemnej skórze, zamiast ciemnej plamy na jasnej skórze – aż tyle czy raczej zaledwie tyle. Nie mam nic do krytyki, pod warunkiem, iż ma sensowne podwaliny.
Chcielibyście oglądać do bólu wierne oryginałom ekranizacje komiksów? Jeśli zmiany mogą być, ale małe, to gdzie ustawicie nieprzekraczalna granica? Sztuka ma to do siebie, iż nie zna granic. Najważniejsza jest jakość!
Oto lista 10 zmian koloru skóry, które nie zniszczyły filmowych adaptacji komiksów. Niektóre zniszczyły się same.