Wiedźmin (The Witcher) – sezon 1 – recenzja serialu

Marek Jura
8 min czytania
Recenzja serialu Wiedźmin - sezon 1 (Netflix)

Z ostatniej chwili

Wiedźmin zbiera mieszane recenzje. Krytycy i widzowie albo uważają go za widowisko wybitne, albo beznadziejne. W chwili, gdy wystukuję na klawiaturze to zdanie, na Metacritic ma marne 53/100. Nie będę stopniował napięcia – to ocena niezasłużona. Serial Netflixa porównuje się do Gry o tron. W mojej opinii nie do końca słusznie, bo to zupełnie inny sposób opowiadania historii. No i Wiedźmin jest po prostu lepszy.

Widzowie wystawiający Wiedźminowi 0/10 (ekspresowo po premierze) argumentowali to niedostatkiem legendarnych “słowiańskich klimatów”, wpływem na produkcję mitycznej politycznej poprawności i osławioną niezgodnością z oryginałem. Tyle że stawiam 100 orenów, iż autorzy tych opinii nawet nie mieli książki w rękach. Bo Sapkowski jest politycznie poprawny, feministyczny i tylko w pewnej mierze “słowiański”. W wywiadach zresztą wielokrotnie to podkreślał. Ale co tam autor, przecież internetowi hejterzy wiedzą lepiej, co siedzi w jego głowie. Lepiej też znają Geralta.

Z pewnością mniejszym złem byłoby dla mnie napisanie tej recenzji bez czytania czegokolwiek na temat Wiedźmina. Wtedy znalazłoby się pewnie w niej więcej miejsca na omówienie poszczególnych elementów serialu. A tak jestem wściekły. Po prostu wściekły. Nieznający, a przynajmniej kompletnie nierozumiejący przywoływanego oryginału “krytycy” zrównali z ziemią serial, którego część z nich zapewne nawet nie obejrzała do końca. Jasne, wiem, że hejt stał się w 2019 roku nieodłącznym elementem uczestnictwa w tworzeniu kultury popularnej i każdy artysta musi się z nim mierzyć. Lauren Schmidt Hissrich również. Nie wszystko musi się też wszystkim podobać. To również oczywiste.

wiedźmin recenzja serialu
Wiedźmin (Netflix)

W tym jednak przypadku nagonka na rewelacyjny serial prawdopodobnie pogrzebie szansę na kolejne sezony, poza zamówionym już drugim. Obrońcy “słowiańskich klimatów” paradoksalnie sprawią, że Netflix, HBO, a pewnie i cała reszta Hollywood będą omijać ekranizacje dzieł pisarzy z tego regionu szerokim łukiem. Po co inwestować pieniądze w coś, co automatycznie spotka się ze skrajnie negatywną krytyką? Nawet jeżeli ostatecznie udało się stworzyć kawał dobrej rozrywki.

Dialogi w Wiedźminie po prostu iskrzą inteligentnym humorem

Przy Wiedźminie można się naprawdę dobrze bawić. Twórcy bardzo umiejętnie żonglują nastrojami. Z jednej strony często jesteśmy świadkami momentów wzniosłych (z gatunku “Avengers Assemble”), z drugiej w momentach, kiedy już wydaje się, że patos zmieni się w kicz, atmosferę rozładowuje celny dowcip. Pod tym względem zresztą serial spisuje się znacznie lepiej niż chociażby pierwszy sezon Gry o tron – humor jest lekki, sytuacyjny, podczas całego seansu ani przez chwilę nie miałem wrażenia, że nadeszła właśnie “ta scena, w której trzeba żartować”. Już w pierwszym odcinku świetnie sprawdzają się pod tym względem rozmowy Renfri (Millie Brady) i Geralta (gdyby ktoś jeszcze nie wiedział – Henry Cavill). Swoje momenty ma też Jaskier (Joey Batey).

Wiedźmin The Witcher
Wiedźmin (Netflix)

Przed premierą obawiałem się, że serial będzie zbyt sterylny, na siłę oczyszczony z wszelkiego brudu – zarówno dosłownego, jak i metaforycznego.

Muszę uderzyć się w piersi – myliłem się. Ulice małych miasteczek są zabłocone i zagracone, krew leje się strumieniami, a Geralt nie ma w sobie nic z Supermana, w którego wcielał się latami. W ogóle Henry Cavill jest jednym z najjaśniejszych punktów produkcji (i nie mam tu na myśli może nie najlepiej zrobionej peruki, jaka zastępuje mu włosy). Może i jest za przystojny, zbyt umięśniony, za wysoki, za młody i ma zbyt białe zęby-  Geralt z serialu nie wygląda jak Geralt z powieści czy nawet gier – ale to zupełnie nieistotne, bo po kilku minutach seansu w ogóle nie zwraca się na to uwagi. Cavill nie gra wiedźmina – on nim jest. Sprawdza się świetnie zarówno w scenach walki, potyczkach na słowa, jak i jako nieco zblazowany komentator rzeczywistości.

Wiedźmin serial
Wiedźmin (Netflix)

Podobnie dobrze spisuje się Anya Chalotra grająca Yennefer. Pewnie narażę się najzagorzalszym fanom produkcji CD Projektu, ale czarodziejka wygląda tu zdecydowanie lepiej niż w grze. Jest po prostu wiarygodniejsza, stając się postacią chyba nawet bardziej wielowymiarową niż w książkach. Inwencja scenarzystów, którzy postanowili dopisać jej dłuższy origin story, okazała się strzałem w dziesiątkę.

Poza kilkoma wpadkami scenografia wspierana efektami specjalnymi zachwyca

Zdjęcia i montaż stoją na najwyższym światowym poziomie. Poszczególne kadry mogłoby spokojnie robić za wielkoformatowe plakaty bez żadnej dodatkowej obróbki. Czasem tylko w oczy rzuci się trochę zbyt nachalne CGI (mroczne poskręcane drzewa głośno wołają do grafików o pomoc). Przyjemniej ogląda się bitwy – pod tym względem nawet nie ma co porównywać Wiedźmina z Grą o tron. Jeżeli miałbym się do czegoś przyczepić, to zbyt często pierwsze ciosy przynoszą efektowne obrażenia i tak samo spektakularne zgony. Nie dla wszystkich musi to być jednak wada.

wiedźmin netflix
Wiedźmin (Netflix)

Poza tym serial jest dokładnie tak brutalny jak pierwowzór Sapkowskiego. Przemoc jest dosłowna, wyrazista i ma swoją wagę. Każda śmierć to nie pretekst do nabicia większego combo, każda walka i wybór Geralta mają tu swoje konsekwencje.

Największą wadą serialu dla osób niezaznajomionych z książkowym pierwowzorem czy chociażby grami może być mnogość wątków.

Nieuważny widz może się szybko zgubić. Z czasem wszystko staje się klarowniejsze, jednak przez pewien czas możemy odczuć wrażenie zagubienia w natłoku imion, nazw własnych czy enigmatycznych przepowiedni. To w zasadzie jedyny poważny zarzut, jaki można z czystym sumieniem postawić produkcji Netflixa.

Poza tym scenariusz Wiedźmina jest napisany naprawdę rewelacyjnie – trzyma w napięciu, stopniowo odsłaniając przed widzem kolejne tajemnice, umiejętnie dawkuje suspens, by w najmniej spodziewanym momencie zrzucić przed oczy widzów prawdziwą fabularną bombę. Twórcy zdecydowali się wprawdzie na małe przemeblowanie w historii Geralta, Yennefer i Ciri, ale to było naprawdę dobrym posunięciem – nie wszystkie wątki dałoby się pokazać na ekranie tak, by zachowały atrakcyjność dla widza.

Wiedźmin
Wiedźmin (Netflix)

Język, którym posługuje się literat, różni się jednak od języka, jakim przemawia scenarzysta i reżyser. Możliwe też, że twórcy chcieli, by fani Sapka również poczuli się zaskoczeni. I poczuli, przynajmniej niżej podpisany.

Wiedźmin to produkcja wybitna

Nie wiem czy po tak niepochlebnych recenzjach Netflix zdecyduje się uczynić z niego produkcję flagową, tak jak planował do tej pory. Wprawdzie aktorzy mają wejść na plan w przyszłym roku, ale możemy się spodziewać co najmniej obcięcia budżetu. A szkoda, bo historia Geralta wciąga lepiej niż jakikolwiek inny serial fantasy w ciągu ostatnich pięciu lat.

Oglądaj serial Wiedźmin w serwisie Netflix >>

Recenzja serialu Wiedźmin - sezon 1 (Netflix)
9/10

Werdykt

Wybitny!

Bądź na bieżąco z najnowszymi wiadomościami – dołącz do nas w mediach społecznościowych!

Jeśli chcecie być na bieżąco, śledźcie nas na Threads, Facebooku, Twitterze, Linkedin, Reddicie i Instagramie. Zachęcamy również do subskrypcji naszego kanału RSS na Feedly lub Google News. W razie pytań lub sugestii piszcie do nas na [email protected]. Dołączcie do naszej społeczności i bądźcie zawsze na czasie z najnowszymi trendami i wydarzeniami! Nie zapomnijcie wpaść na nasz YouTube.

Podziel się artykułem
13 komentarze