Będę psioczył. Nie dlatego, że uważam, iż Wiedźmin to będzie zły serial, a dlatego, że dostał boleśnie przeciętny zwiastun.
Wiedźmin to jeden z najbardziej oczekiwanych seriali Netflixa, dlatego miałem nadzieję, że jego zapowiedź mnie ruszy proporcjonalnie do robionego wokół niego szumu medialnego. Jednak informacje, którymi nas karmiono jeszcze przed pierwszym klapsem, ciągłe dramaty showrunnerki, mniej lub bardziej kontrolowane wycieki zdjęć różnych i różniastych – w pewnym momencie to wszystko przestało mnie całkowicie interesować. Przygniotła mnie po prostu typowa medialna klęska urodzaju.
Ponadto niedawno pojawiła się pierwsza większa sesja zdjęciowa pokazująca Henry’ego Cavilla, podczas której pozował na Geralta niczym na sesji dla GQ. Pozował napisałem nieprzypadkowo, bo te zdjęcia były wymuskane, boleśnie pozerskie, przesadnie ładniutkie – taki mrok w stylu MTV, któremu brak pazura. Aczkolwiek dosyć szybko o nich zapomniałem i przeszedłem z tym do porządku dziennego.
Zwiastun Wiedźmina trwa 2 minuty. Na mnie wrażenie zrobiło jakieś 5 sekund. I tak, to była scena z wielkim pająkiem.
Zaraz będziemy mieli mnóstwo analiz zwiastuna, ale ja wychodzę z założenia, że przeciętny widz nie chce analizować zapowiedzi, a chce, żeby go porwała, sponiewierała, zadziwiła, rozbawiła… Chce coś poczuć. Chce być kupiony przez to, co zobaczył.
Tutaj dostaliśmy zbitek krótkich scen, które po drugim odtworzeniu złożyły mi się w sensowną historię. Jednak kalejdoskop obrazów i wciskanie w materiał niemal wszystkiego, co wrzucić można było – bitwy, narodziny Ciri, trupy, waśnie, dramat Yennefer, wstęp do zabawy w doktora i cholera wie, co tam jeszcze się przewinęło – to zdecydowanie nie jest coś, co mógłbym nazwać budowaniem napięcia lub tworzeniem atmosfery.
Po obejrzeniu świetnego zwiastuna Top Guna: Maverick mogę mieć nieco zawyżone oczekiwania.
Tam nie zarzucono nas bagażem obrazów, a pokazano widowiskową i spójną wizję tego, czym ten film ma być. I chociaż to będzie widowisko o mężczyźnie, który jest pilotem, wiemy doskonale, że nowy Top Gun nie będzie wyłącznie traktował o tym, iż główny bohater jest pilotem. Jednak zespół od promocji właśnie na tym się skupił, bo to jest esencja tego filmu. Wiedźmin powinien być sprzedawany jako opowieść o Geralcie, który walczy z potworami. Cała reszta, oczywiście poza pewnymi fragmentami, powinna przyjść później, już podczas seansu. Zamiast tego w zapowiedzi dostaliśmy historię o wielkich spiskach i zagrożeniach, gdzie na uboczu całego zamieszania od czasu do czasu pojawia się nasz heros. Zwiastun ratuje nieco ostatnia scena, kiedy wreszcie dostałem istotę Wiedźmina – Geralta na haju i wielkiego pająka, którego musi ubić.
Po takim zwiastunie oczekuje się bohatera szlachtującego paskudztwa, a nie obserwowania dramatycznych dyskusji przeplatanych mniej lub bardziej przypadkowymi scenami, z których żadna nie zapada szczególnie w pamięć.
Henry’ego Cavilla, który wciela się w Geralta, niemal przed widzem ukryto, biorąc pod uwagę, ile dostał czasu ekranowego w zapowiedzi. Ponadto nasz protagonista prezentuje się kwitnąco, nawet wtedy, kiedy powinien wyglądać jak kawał obitego mięsa w masarni. Rozumiem, że aktor jest przystojnym mężczyzną i niezłym artystą, ale przeciętny widz, który niekoniecznie zgłębił świat prozy Andrzeja Sapkowskiego, a bohatera nie zna nawet z gier, może być nieledwie zagubiony, widząc zbitek scen, zapewne dosyć przypadkowych z jego punktu widzenia, zamiast tytułowego Wiedźmina w akcji.
Jakkolwiek na serial czekam z nadzieją, iż będzie o wiele lepszy niż ta zapowiedź. Ostatecznie beznadziejne widowiska często dostają świetne zwiastuny, a genialne produkcje nierzadko zapowiada się miernie.
Z mojego punktu widzenia wygląda to tak, że gdyby nie całe zamieszanie generowane wokół serialu; gdyby nie proza Andrzeja Sapkowskiego, która na audiobookach umiliła mi kilka nieco męczących podróży; gdyby nie gry, które były znakomite i chcę ich więcej; gdybym nie wiedział nic o Wiedźminie i obejrzałbym ten zwiastun, to sekundę później bym o nim zapomniał w natłoku innych, o wiele lepiej zmontowanych materiałów promocyjnych.
Serial będzie miał jeszcze okazję przekonać do siebie widzów, którzy teraz przekonani nie zostali. Zapewne to nie ostatnia zapowiedź i im bliżej premiery, tym sensowniej prowadzona będzie kampania promocyjna. Ponadto Wiedźmin wychodzi w idealnym momencie. Po Grze o tron, a przed Władcą Pierścieni. Tym samym, jeśli serial okaże się lepszy niż jego zapowiedzi, zapewne stanie się kolejnym wielkim hitem, po który sięgną zarówno fani dojrzałej fantastyki, jak i ci, którzy po prostu oczekują historii na wysokim poziomie.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że po prostu to wygląda źle. Same efekty specjalne, rodzaj montażu oraz ta specyficzna “poświata” sprawiają, że serial zamiast wyglądać jak wysoko budżetowiec to wygląda jak tani serial ze stacji syfy…. Nie potrafię tego pojąć jak patrzę np na takie Stranger Things gdzie tam realizacyjne wszystko stoi na wysokim poziomie wraz z efektami specjalnymi a tutaj to wszystko wygląda po prostu sztucznie…. ja totalnie się załamałem oglądając ten zwiastun bo nastawiony byłem na coś co wypali mi mózg i oczy a tu taki zawód….
Na dopieszczenie efektów specjalnych jeszcze mają czas. Bagiński poinformował, że ciągle są w trakcie dopieszczania.
Spokojnie, na razie to tylko teaser. Mnie zainteresował, a po pierwszym dłuższym ujęciu z Cavillem jako Białym Wilkiem pomyślałem, że nie chcę być w skórze jego adwersarzy. Dla mnie wygląda ok i daje jakieś pojęcie, czego się spodziewać. Jedyne co może zawieść, to kulawe tłumaczenie na pohybel skurwysynom! :d
Mi brakowało zmęczonego życiem Gerlata, jego osobowości i jakieś dobrej muzyczki. Czegoś mocnego. Ale wiadomo, to tylko zapowiedź.