Zabójcze maszyny – recenzja filmu sci-fi

Wojciech Lenc
Wojciech Lenc 49 wyświetleń
2 min czytania
Zabójcze maszyny (źródło: Universal; edycja: Popkulturyści)

https://www.youtube.com/watch?v=5utVQRSIAYs

A co by było, gdyby za kilka tysięcy lat, po III wojnie światowej, jakimś cudem udało się nam wsadzić miasta na olbrzymie platformy jezdne i tak się przemieszczać, polując na mniejsze metropolie i odzyskiwać z nich zasoby? Niedorzeczność!

Opowieść w Zabójczych maszynach zaczyna się jak typowe postapo. W okolicy trzeciego millenium ludzie skonstruowali i użyli przepotężną broń. Konsekwencją tego były kolosalne trzęsienia ziemi, rozpad płyt tektonicznych i wymarcie sporej części populacji. Przez co powierzchnia planety wygląda jak porozjeżdżana równina. Miasta, które przetrwały, wsadzono na kółka. Teraz przetrwają tylko te największe i najszybsze.

Zabójcze maszyny
Zabójcze maszyny

Ten szalony (ale jaki fajny!) steampunkowy koncept jest tłem dla opowieści pchanej naprzód przez postaci napisane podług konkretnego klucza.

Hester Shaw (Hera Hilmar) jest żądną zemsty młodą kobietą, a mścić się chce na Thaddeusie Valentine (Hugo Weaving) za to, że zabił jej matkę. Ten nie jest łatwym celem, jako że w Londynie dorobił się dość wysokiej pozycji pracą przy projekcie energetycznym, a w rzeczywistości jest programem reaktywacji arsenału, który wieki temu zniszczył powierzchnię planety. Hester dostaje się więc na pokład (?) najwolniejszego z miast, które zjechały się na handel w jedno miejsce. Małe bawarskie miasteczko nie ma szans z wielkim, głodnym Londynem. W trzewiach metropolii Bawarczyków wita sam Valentine, zapewniając, że dostaną wyżywienie, pracę i schronienie. PR ponad wszystko. Dziewczyna wykorzystuje sytuację i atakuje Thaddeusa. Zamach się nie udaje i Hester rzuca się do ucieczki. Dogonić ją próbuje Tom Natsworthy (Robert Sheenan), czeladnik w londyńskim muzeum. Od słowa do słowa, od czynu do czynu – dociera do nich zraniony Valentine, Hester sama zeskakuje z miasta, Toma wypycha Thaddeus.

Zabójcze maszyny mortal engines
Zabójcze maszyny

Dalej mamy drogę od awersji do miłości; archetyp cyborga tęskniącego za człowieczeństwem; dojrzewanie do zerwania z przeszłością; trzy frakcje, rebelię, etc. Wszystko według schematów podręcznika do scenopisarstwa.

Jednak ta schematyczność mnie nie uwierała, bo na ekranie dzieje mnóstwo rzeczy, a czasami kilka naraz.

Za film odpowiadają bardziej rzemieślnicy wizualni. Zdolni – trzeba dodać. Autorem książkowego pierwowzoru jest ilustrator Philip Reeve, a reżyserem Christian Rivers, autor storyboardów do filmów Petera Jacksona piastującego przy Zabójczych maszynach stanowisko producenta i współscenarzysty. Film jest jego reżyserskim debiutem. Chyba właśnie przez zmysł ilustratora Riversa widz nie gubi wątku w natłoku wydarzeń. Postaci są bardzo różne, charakterystyczne, dzięki czemu łatwiej zapamiętać, co, kto, kiedy i kogo.

Zabójcze maszyny recenzja
Zabójcze maszyny

W Zabójczych maszynach zabrakło mi jedynie trochę więcej punku w steampunku i apo w postapo.

Nie widać, żeby Londyn czy inne zmobilizowane miasta borykały się z brakiem zasobów. Wszyscy noszą względnie czyste i zadbane ubrania. I tym podobne drobiazgi wpłynęły na moją ocenę filmu, ale chętnie wybiorę się do kina jeszcze raz. 6/10 to uczciwa ocena. Od strony wizualnej to jest ścisła czołówka najlepiej wyglądających filmów, które zobaczyłem w 2018 roku.

Oglądaj film Zabójcze maszyny w serwisie Chili >>

Podziel się artykułem
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x