Chcielibyście mieć takie problemy jak Burt Ward, który wcielał się w Robina w serialu z lat 60. i w filmie Batman zbawia świat.
Za kulisami kultowego i wspaniałego w swej nie wspaniałości serialu Batman wydarzyło się tak wiele historii, że jego echa docierają nawet do roku 2020, kiedy już niedużo jest nas w stanie zaskoczyć. Jednak wyznanie Burta Warda, który przez lata wcielał się w owej produkcji w Robina, jest wyjątkowo nieważne, ale jednocześnie rozbrajające.
Aktor otrzymał w zeszłym tygodniu swoją gwiazdę w Alei gwiazd w Los Angeles i zdradził dziennikarzom ciekawostkę o problemach, które spowodował jego penis na planie serialu. Twierdzi, iż ludzie odpowiedzialni za produkcję powiedzieli mu, iż jego zacne przyrodzenie jest zbyt widoczne w obcisłym stroju.
Widok napęczniałego kostiumu na ekranie telewizora mógłby być nie w smak ludziom z Katolickiej Ligii Przyzwoitości, która od 1934 roku dbała o to, by naród nie był gorszony przez hollywoodzką niemoralność i degrengoladę.
Co według Burta Warda zrobiono? Kazano uszyć nowy strój? Nie. Aktor twierdzi, iż postanowiono pozbyć się problemu farmakologicznie. 74-latek zdradził, że studio wysłało go do lekarza, który przepisał mu lek na zmniejszenie przyrodzenia. Brał go przez trzy dni, ale przestał w obawie, że przez jego zażywanie może stać się bezpłodny i zaczął zakrywać niemały problem peleryną.
Spoglądając na serial dziś, ciężko dać temu wiarę, bo przykrywania peleryną tam niewiele, a i bez peleryny nic szczególnego nie widać. Być może moja zazdrość powoduje lekką ślepotę lub brak mi… wyobraźni.
Burt Ward jest wciąż aktywny zawodowo, ale od czasu występów jako Robin niestety grał głównie w C-klasowych produkcjach i obsadzano go raczej w trzeciorzędnych rolach.
Aktor przyznaje, iż nigdy nie zaznał szalonego hollywoodzkiego życia i trzymał się z daleka od papierosów, narkotyków czy alkoholu. I chociaż nie odwiedzał barów, nie znaczy to, że nie wychodził i nie bawił się dobrze, ale przyznaje, iż sława go nie połknęła, a dzięki temu i nie wypluła. Na planie serialu był jedną z najspokojniejszych osób.
Ponadto przyznał, iż z Adamem Westem, który wcielał się w Batmana, a który zmarł trzy lata temu, blisko przyjaźnił się przez pół wieku.
Bardziej niż na aktorstwie w ostatnich latach Burt Ward skupił się na biznesie i filantropii, w które jest żywo zaangażowany ze swoją czwartą żoną.
Źródło: Daily Mail