Shogun oglądaj online serial disney

What/If – sezon 1 – recenzja serialu Netflixa

Dariusz Filipek
3 min czytania
Recenzja serialu What/If (źródło: Netflix; edycja: Popkulturyści)



What/If, czyli nowa antologia Netflixa, miała być mrocznym, zagadkowym i seksownym serialem, firmowanym przez Renée Zellweger w roli czarnego charakteru. Jednak Bridget Jones bardziej przeszkadza na planie, niż zachwyca, a samo widowisko jest boleśnie słabe i miejscami niedorzeczne.

What/If nie miał mocnej, ale nie można mu odmówić intrygującej promocji. Zwiastun przynosił na myśl Oczy szeroko zamknięte i Niemoralną propozycję. Jeśli pamięć mnie nie myli, to główna bohaterka, Lisa Donovan, w którą wcieliła się Jane Levy, nawet w pewnym momencie wspomniała drugi z wymienionych filmów. Ostatecznie widowisko idzie w zupełnie innym kierunku i uderza z wyczuciem godnym ryjącego pługa i znajomością tematu na poziomie neandertalczyka, w klimaty korporacyjne na styku z kryminalnymi. Dorzucono mroczną przeszłość bohaterów oraz dziwne, wręcz niezdrowe relacje między nimi. Niemal wszystko, co tylko się da, by nadać widowisku zagadkowy ton. Jednak produkcja mniej lub bardziej przypadkiem wpadła przez to w niezdrowe pomieszanie z poplątaniem.

- Reklama -
Fallout Prime Video online promocja

Opowieść rozgrywa się w przepięknym San Francisco. Serial przede wszystkim kieruje nas do śródmieścia, gdzie gromadzi się cała śmietanka biznesowa.

Nieco na uboczu działa medyczny start-up Lisy. Kobieta chce zrewolucjonizować świat swoim wynalazkiem, którego specyfiki nawet nie będę Wam przytaczał, bo ostatecznie to rzecz drugorzędna. Najważniejsze jest to, iż jej technologia ma potencjał, ale nie ma na nią chętnych, gdyż inwestorzy boją się pozwów sądowych, które mogą wytoczyć koncerny farmaceutyczne, chcące utrzymać status quo na rynku.

what/if sezon 1
What/If (Netflix)

Wtedy do akcji wkracza legendarna inwestorka Anne Montgomery (w tej roli Renée Zellweger). Bezkompromisowa kobieta sukcesu, która momentalnie zdradza swoim zachowaniem, że jest krańcową socjopatką. Składa Lisie nietypową propozycję – zainwestuje w jej firmę pod warunkiem, że jej mąż spędzi z nią noc. Drugim warunkiem jest podpisanie umowy, według której Sean (Blake Jenner) nie może zdradzić żadnego szczegółu z czasu, który spędzi z Anne. Zadłużone małżeństwo jest postawione pod ścianą. Od Anne zależy być albo nie być dla firmy Lisy, więc z bólem serca przystają na te warunki. Od tego czasu wszystko zaczyna się totalnie sypać. Anne coraz mocniej wchodzi w ich życie i robi wszystko, by zniszczyć firmę Lisy oraz małżeństwo Donovanów.

Na papierze What/If wygląda całkiem przyzwoicie, ale opowieść co rusz skręca w tak dziwaczne rejony, że intryga w pewnym momencie już nie jest wyłącznie grubymi nićmi szyta, ale zwyczajnie durna.

Nawet nie wchodzę w wątki poboczne – w większości od czapy – i jakieś niuanse scenariuszowe, bo szkoda sił, żeby przypominać sobie całe to wariactwo. Dorośli ludzie pisali ten serial, a dziecku wstyd byłoby się pod nim podpisać, gdyby zobaczyło, co z tej pisaniny wyszło. Mike Kelley, twórca Zemsty, zdecydowanie położył widowisko swoją mierną pracą. Twórcy brak wyczucia, sensownych pomysłów, a próby tworzenia intryg, momentami rodem ze Sposobu na morderstwo, kompletnie mu nie szły. Dodajmy do tego dziwaczne zachowania i reakcje bohaterów na przeróżne tragedie, a bezmiar mierności się dopełnia, przelewa i fajda wszystko dookoła.

what/if recenzja
What/If (Netflix)

Również aktorsko jest beznadziejnie. Na czele z Zellweger, która tak przesadziła ze swoją manierą, że jej postać nie zachowywała się jak pierwszoligowa inwestorka, a bardziej, jak ciągle nawalona psychopatka. Nie ma w tej bohaterce niczego, co by mnie zainteresowało, a jej gra dodatkowo kładzie produkcję. Podobnie rzecz się ma z Jane Levy, która jest tak cholernie bez ikry, że dziw bierze, iż ciągle wygrywa castingi. Jednak najgorzej w tym wszystkim spisuje się jej serialowy mąż, w którego wcielił się Blake Jenner. On tam tylko jest po to, żeby wyglądać. I o ile jeszcze można wierzyć w umiejętności i pogubienie wymienionych artystek, tak w nim nie ma nic z aktora. Jest fatalny na każdym kroku – jednowymiarowy, sztywny i nudny. Realizacyjnie również nie ma na czym zawiesić oka. I jak lubię sceny erotyczne w filmach i serialach, tak tutaj były tak daremne i bez polotu, że każdorazowo je przewijałem.

- Reklama -
X-Men Disney Plus online promocja

What/If jest idealnym przykładem na chorobę, która toczy ostatnio Netflixa.

Produkuje się tam dużo i byle jak – totalny chaos. Nierzadko nowości są ohydnie słabe. Brak konkretnej kontroli jakościowej cofnął serwis do czasu, kiedy seriale były w większości brzydkimi kuzynami filmów z początku bieżącego wieku. Na jedno widowisko pokroju Russian Doll przypada już nie kilka, a co najmniej kilkanaście przeciętniaków lub zwyczajnych gniotów.

What/If Netflix recenzja
What/If (Netflix)

Recenzowane dziś widowisko jest dokładnym przedstawicielem tej serialowej tandeciarni. Dlatego, gdybym ja z teraźniejszości spotkał siebie z przeszłości, to bez wahania zabroniłbym sobie oglądać What/If. Ciężko mi tu mówić o zaletach. Momentami może i serial jest rozrywkowy, a sam pomysł wyjściowy nie jest tragiczny, a operator trzymał kamerę w poziomie – nic więcej na obronę tego potworka wymyślić nie potrafię. Miejmy nadzieję, że pierwszy sezon będzie ostatni, bo to strata czasu dla widza i palenie pieniędzy przez Netflix, który mógł je wykorzystać na coś bardziej sensownego.

Serial What/If w serwisie Netflix >>

Podziel się artykułem
Subscribe
Powiadom o
guest

1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
senso
senso
3 lat temu

Ogląda to żona, ja widziałem chcąc nie chcąc spore części 3 odcinków. Gra Reene Zellweger to poziom występu przedszkolaka na Wigilijnym przedstawieniu, choć może i to za wysokie progi. Jak żyję nie widziałem ta żenującej gry aktorskiej. Nie wiem jakie haki ma ona na producentów, że ją nie wywalili.
Scenariusz?? Jaki scenariusz.

1
0
Would love your thoughts, please comment.x